Nie ma to jak góry zimą. Z rana ciężko wysunąć spod kołdry choćby stopę, na szlaku w twarz daje śniegiem i wiatrem (czasem naprawdę srogim) i nigdy nie wiesz czy poza śnieżną chmurą dane Ci będzie cokolwiek zobaczyć. No i czy zdążysz na widoki przed zmierzchem, bo trzygodzinna trasa w kopnym śniegu staje się pięciogodzinną, a pięciogodzinna ośmio. A przede wszystkim, zimą jest zimno. A w górach bywa zimno szczególnie. Nie raz grzęznąc w białym puchu, gdy w oczy dawało złem, myślałam “Co ja tu właściwie robię”. A jednak, dopieszczając masochistyczną część swej natury, wracam. I to niemal co roku.
Góry zimą
Zimowe wyjazdy w góry zaszczepili we mnie rodzice, którzy za dzieciaka zabierali mnie tam w każde ferie. I tak były już zimowe Tatry (wielokrotnie), białe Bieszczady (kilka razy) i Góry Świętokrzyskie (tylko raz). Nie było jednak zimowych Karkonoszy. To niedopatrzenie udało mi się nadrobić w zeszłym roku, utwierdzając mnie w przekonaniu, że z zimowymi wyjazdami w góry rywalizować mogą tylko te jesienne >> Mimo krótszych dni, kapryśniejszej aury i trudniejszych warunków to właśnie jesień i zima w górach mają dla mnie największy urok, pozostawiając wiosenne i letnie wrażenia nieco w tyle.
Zimowy wyjazd w Karkonosze zaplanowaliśmy jako dość intensywny weekend, z trasą jak poniżej:
Jakuszyce – Schronisko na Hali Szrenickiej – Śnieżne Kotły – Schronisko Odrodzenie – Schronisko Dom Śląski – Śnieżka – zejście do Karpacza
Z Jakuszyc do schroniska na Hali Szrenickiej, czyli lajtowy dzień pierwszy
Naszą zimową drogę na Śnieżkę zaczynamy na stacji benzynowej w Jakuszycach, przy której znajduje się wejście na szlak. Złożyło się tak, że ruszamy w okolicach 14.00. Późno, jednak mniej więcej tak, by do schroniska na Hali Szrenickiej, gdzie zamierzamy nocować dotrzeć przed zmierzchem. Szlak, początkowo dość szeroki, stopniowo zwęża się przybierając formę dość typowej leśnej ścieżki, prowadzącej do pierwszego ciekawszego punktu dzisiejszej trasy – Owczych Skał.
Owcze Skały
Te położone na wysokości 1041 m granitowe formacje należą do najciekawszych w całych Karkonoszach. Przy dobrej widoczności dostrzec z nich można Szrenicę, Góry Izerskie, a nawet stację przekaźnikową na Śnieżnych Kotłach. Przy gorszej dostrzega się niewiele… ale tu pole do popisu możemy zostawić wyobraźni. Pod pewnym kątem Owcze Skały wyglądają bowiem jak brama prowadząca zupełnie gdzie indziej. Gdzie? To już zostawię waszej wyobraźni. Tak czy inaczej same skałki faktycznie cieszą oko i warto zrobić tu mały przystanek, by przyjrzeć im się bliżej. A z nich już tylko z kilka kilometrów do schroniska na Hali Szrenickiej. Trasa zimą na nieco ponad półtorej godziny, widoki dają radę, czyli całkiem miła rozgrzewka przed trudami dnia następnego.
Z Hali Szrenickiej do Domu Śląskiego, czyli hardkorowy dzień drugi
Jedna z pierwszych zasad zimowego wyjścia w góry (zwłaszcza gdy planowana trasa jest długa) dotyczy godziny jego rozpoczęcia. Dobrze by była jak najwcześniejsza. Ponieważ staramy się nie popadać w przesadę, założyliśmy że wyjście ze schroniska o 8.00 będzie wystarczającym wyrzeczeniem. Tyle, że po tych wieczornych ustaleniach otworzyliśmy piwo, potem drugie, i kolejne… Dnia następnego, z głowa niezbyt lekką, wynurzyłam się ze schroniska tuż przed 11.00.
Pamiętacie pierwszy akapit? Tak było. Gruba warstwa chmur i śnieg w twarz. I wiecie co? Było pięknie. Białe choiny na tle jednolicie zachmurzonego nieba wyrastające z niczym niezmąconej warstwy białego puchu. Inny świat, widziany ledwie w dwóch kolorach. Oprószone skały wyłaniające się ze śnieżnej mgły i nic więcej. Cudowny minimalizm. Krajobraz tak inny od chaosu przemykającego przed oczami na co dzień. W takich okolicznościach upłynęła nam cała droga na Śnieżne Kotły. A tam dopiero się działo!
Śnieżne Kotły zimą – najpiękniejszy widok w Karkonoszach?
Zawsze mówili Wam, że spóźnianie się nie popłaca? W górach zasada ta nie zawsze ma zastosowanie. Raczej jest to istna loteria. Gdy z niemałym opóźnieniem zbliżyliśmy się do Śnieżnych Kotłów, pogoda zaserwowała nam akurat piękny, pełen kontrastów spektakl. Od niewielkiej widoczności, i klimatów rodem z miejsca odciętego od świata po muskane słońcem strome zbocza z górującym nad nimi budynkiem, które spokojnie mogłyby robić za scenerię filmu fantasy. I to bez wspomagaczy.
Wspomniany budynek to wysoki na 76 metrów Radiowo-Telewizyjny Ośrodek Nadawczy Śnieżne Kotły wybudowany w 1897 roku. Pełnił niegdyś rolę pięknie położonego schroniska górskiego, a w czasie wojny ośrodka wypoczynkowego niemieckiej formacji lotniczej i stacji radiolokacyjnej. Po wojnie mieściło się tu schronisko górskie Wawel, a od lat 60-tych XX wieku jest stacją przekaźnikową emitującą programy radiowe i telewizyjne. Na przestrzeni lat zmianom uległo nie tylko przeznaczenie tej wspaniale położonej budowli, ale i jej wygląd.
Schronisko Odrodzenie – miłe złego początki
Pożegnanie ze Śnieżnymi Kotłami nastąpiło z pewnym oporem, ale czas nie działał na naszą korzyść. Oszałamiający widok zostawiliśmy za sobą, by ruszyć ku naszemu dzisiejszemu celowi jakim był Dom Śląski pod Śnieżką. Bagatela, 15 km stąd. Trasa mijała jednak zaskakująco przyjemnie. Śnieg przestał atakować, a coraz mniej nieśmiałe słońce skłaniało do pozbycia się niektórych części garderoby.
I tak było aż do Schroniska Odrodzenie, w którym zrobiliśmy sobie krótki przystanek. Budynek z zewnątrz jak wewnątrz niczym specjalnym się nie wyróżnia, do czasu przestąpienia progu toalety. Lepszych w polskich górach jeszcze nie widziałam, a z racji dość intensywnie pracującego pęcherza nieco o toaletach wiem ;)
Słońce było już nisko, a wizja opuszczenia ciepłego wnętrza wywoływała w nas w lekki dyskomfort. Wizja kolejnych 8 kilometrów wywoływała dyskomfort jeszcze większy. W myśl zasady, że najtrudniej się zebrać a później to już jakoś będzie, podnieśliśmy cztery litery i ruszyliśmy w drogę. Gdybyśmy wiedzieli jakie to “jakoś będzie” będzie faktycznie, z Odrodzenia wyszlibyśmy jeszcze mniej ochoczo.
Początki były całkiem miłe, a miękkie światło pięknie otulało okolicę… przez całe 15 minut. A później nastała ciemność. Wraz z nią wzmógł się wiatr, który nie odpuszczał już do końca. Widoków nie było, oczy łzawiły z każdym powiewem, a policzki drętwiały z zimna. I tak przez ponad dwie godziny, które pozostały do Domu Śląskiego. Tak, to właśnie ten moment gdy myślisz, że nigdy więcej. Ale tylko do czasu przekroczenia progu schroniska. Po wszystkim duma i radość Cię rozpierają i rosną z każdym kolejnym łykiem zasłużonej nalewki :)
Zimowe wejście na Śnieżkę – dzień trzeci i ostatni
Kolejny dzień to już tylko atak na szczyt. Bardzo silny wiatr jest na Śnieżce w zasadzie regułą, od której z okazji naszego przyjazdu nie przewidziano wyjątku. Dmuchało porządnie, ale widoki nie rozczarowały i kolejny raz przypomniały, ze zimą w góry warto wracać.
Ze Śnieżki zeszliśmy prosto do Karpacza. W połowie drogi nasze oczy zaczęły na nowo przyzwyczajać się do odbioru w kolorze.
Co zabrać zimą w góry, czyli nieco praktyki:
Góry górom nierówne, podobnie jak zima zimie. Nie ma więc uniwersalnej listy, która sprawdzi się w każdej sytuacji i każdych warunkach. Z rzeczy przydatnych warto jednak wymienić:
- bieliznę termoaktywną i kilka warstw odzieży
- grube skarpety (również zapasowe) i odpowiednie obuwie
- latarkę, najwygodniejsza będzie czołówka
- termos z ciepłym napojem
- zapas jedzenia
- okulary przeciwsłoneczne (wierzcie mi, bywają bardziej niezbędne niż latem)
- stuptuty
- opcjonalnie raki lub rakiety śnieżne
- podgrzewacze do rąk/butów
- aplikacje na telefon przydatne w górach (np. Ratunek, ułatwiający kontakt ze służbami ratunkowymi w całym kraju)
- mapę (w niskich temperaturach sprzęt elektroniczny może nas zawieść)
Pogodę w górach warto obserwować zawsze, zimą jest to jednak ważne szczególnie. Przed każdym wyjściem na szlak należy sprawdzić prognozy jak i sytuację związaną z zagrożeniem lawinowym. Przed wyjściem poinformujmy także kogoś o planowanym przebiegu trasy.
Podczas tego wypadu warunki nam sprzyjały. Gdy dzieje się inaczej, nawet niepozorne Karkonosze potrafią pokazać na co je stać. Przekonać możecie się o tym czytając jeszcze ciepły :D wpis Pana Szpaka >>
Jeśli chcecie dobrze przygotować się do górskiej wyprawy, zajrzyjcie do Łukasza >>, który jest kopalnią wiedzy na ten temat.
U Łukasza >> dla odmiany możecie rzucić okiem na Karkonosze w czerni i bieli.
A gdyby biel nieco Was już znudziła, odwiedźcie koniecznie jesienne Tatry >>