Gorączka złota wybuchła w USA w II połowie XIX wieku. Ogarnęła Kalifornię, 15 lat później Nevadę, następnie zebrała żniwo w Idaho i Colorado. I gdy wydawało się, że wszystkie złote grudki przetopiono już na dolary, niejaki generał Custer pustoszący ze swym oddziałem krainę Wielkich Równin, odkrył złoto nad wodami French Creek w Górach Czarnych (Black Hills). Jego poszukiwania na tym terenie były pogwałceniem porozumienia zawartego z indiańskimi plemionami, gwarantującego nienaruszalność tych ziem. Złoto szybko jednak zmieniło pogląd waszyngtońskich władz w tym zakresie. Pogoń za błyszczącym kruszcem ruszyła na nowo, tym razem na Terytorium Dakoty (dziś Dakota Południowa), z niespotykaną dotąd siłą.
Miasta widma
Owocem każdej gorączki złota były powstające w okamgnieniu prowizoryczne miasteczka, których zwabieni obietnicą bogactwa mieszkańcy oddawali się pijaństwu, hazardowi i cielesnym przyjemnościom. Ich gwar ustawał wraz z oczyszczeniem okolicy z cennego kruszcu. Pustoszały nieraz w ciągu jednej nocy, pozostawiane na pastwę wiatru i niesionego nim piasku, przeobrażając się w pustynne widma.
Po odkryciu Custera spragnieni szybkich fortun zwrócili swe oczy ku leżących na Terytorium Dakoty Black Hills. Mieszkańcy odległych stanów rzucali swe posady, sprzedawali dobytek, kupowali namiot, kilof i sito, by z takim ekwipunkiem stawić się na ziemiach Siuxów u podnóża Gór Czarnych. Ich domem było od tej pory Deadwood, osada powstała naprędce jak poprzednie, nie mająca jednak podzielić losu pozostałych miast-widm.
Deadwood – miasto hazardu, opium i burdeli
Gdy poszukiwacze złota przybyli do Black Hills, ich oczom ukazał się wąwóz pełen powalonych drzew. To od niego nazwę wzięło Deadwood – z początku ledwie osada z ustawionych rzędem namiotów wyniesiona do rangi miasta pozostającego niemal ikoną Dzikiego Zachodu. Miejsce przepełnione duchem amerykańskiego Old West z całą swą legendarną otoczką, a także ciemnym, wyrachowanym obliczem. Miasto grające według własnych reguł, w którym królowały colt, whiskey i poker.
Deadwood przyciągało. Było ziemią obiecaną dla uciekających przed własną przeszłością, chcących wśród smrodu spelun rozpocząć nowe życie. Jego pokusie ulegali nie tylko poszukiwacze złota i górnicy, ale także alfonsi, prostytutki, szulerzy i inni wyjęci spod prawa. Przyciągało banitów, hazardzistów i rewolwerowców, także tych, o których wyczynach i życiorysach krążą legendy.
Deadwood z wyjętej spod prawa chaotycznej osady dość szybko ewoluowało w prężnie działające miasteczko, z zalążkiem typowych dla miast instytucji. Życie toczyło się tu jednak przede wszystkim w saloonach, zajmujących szczególne miejsce w historii i legendzie Dzikiego Zachodu. W tym połączeniu knajpy, kasyna i burdelu nie tylko pito, grano i zabawiano się, lecz także ubijano interesy, zawierano sojusze i wydawano wyroki. W przybytkach tych rozgrywała się walka o władzę i majątek, a także upadały fortuny. Niewielu poszukiwaczom złota udało się wywieźć majątek z Deadwood. Dbali o to szulerzy, równie kuszące co wyrachowane damy do towarzystwa, a przede wszystkim właściciele saloonów, sprawujący realną władzę w mieście.
Al Swearengen i The Gem Variety Theater
Tym, którego władza zataczała najszersze kręgi był Al Swearengen. Jako jeden z pierwszych w Deadwood nie zamierzał wydobywać złota, a raczej pozyskiwać je od tych, którzy już je znaleźli. W tym celu otworzył niewielki Cricket Saloon, będący zaledwie rozgrzewką przed otwarciem w 1877 roku The Gem Variety Theater – domu rozrywki z prawdziwego zdarzenia. Dwupiętrowy budynek mieścił liczne stoły do gry, scenę na której co wieczór odbywały się występy oraz ustronne pokoje dostępne 24 godziny na dobę.
Swearengen jako pierwszy zapewnił poszukiwaczom złota rozrywkę w sposób tak kompleksowy. Przy okazji był pozbawionym skrupułów sutenerem, handlarzem opium i kokainą oraz intrygantem o gwałtownym usposobieniu posyłającym swych oponentów na tamten świat. Powyższym przymiotom towarzyszyła jednak niezwykła umiejętność zawierania korzystnych sojuszy, także tych politycznych. Wraz ze zgromadzonym majątkiem zapewniły one Alowi nietykalność i sprawiły, że swoje interesy w mieście prowadził nieprzerwanie przez ponad 20 lat. Nie zagroziło im nawet czujne oko pierwszego szeryfa Deadwood, Setha Bullocka, znanego z nieprzekupności i nieustępliwości. Sweargeren finalnie opuścił Deadwood po tym jak Gem Theater spłonął w drugim w swej historii pożarze.
Co ciekawe, próbę czasu przetrwał za to hotel należący do wspomnianego szeryfa. Bullock Hotel mieści się przy głównej ulicy miasteczka i oferuje gościom nie tylko pokoje, ale jak na dawne centrum hazardu przystało, całodobowe kasyno.
Sweargeren i Bullock byli związani z Deadwood przez wiele lat i mieli chyba największy wpływ na życie jego mieszkańców. To jednak nie o nich historia pamięta najlepiej. Najbardziej znanym mieszkańcem Deadwood był człowiek, który w mieście zatrzymał się zaledwie na kilka miesięcy.
Dziki Bill Hickok
Mawiano, że urodził się do broni. I chyba nie było w tym przesady, a zbiegiem okoliczności krótko przed jego przyjściem na świat Samuel Colt opatentował pierwszego sześciostrzałowca.
James Butler Hickok – rewolwerowiec, woźnica dyliżansów, wybitny zwiadowca, szeryf i zawodowy hazardzista. Jego profesje jak i styl życia stanowiły kwintesencję “Dzikiego Zachodu” i sprawiły, że Bill jeszcze za życia obwołany został amerykańskim bohaterem i legendą. Jako pierwszy opanował sprawne wyciąganie broni z kabury, co nie raz ocaliło mu życie i uczyniło najszybszym rewolwerowcem swoich czasów. Znamiennym było, że z umiejętności swych korzystał stając najczęściej po stronie prawa.
Wyobraźnię rozpalały historie jak ta gdy Dziki Bill wszedł do saloonu napić się piwa. Siedziało tam czterech podpitych mężczyzn, którzy pozwolili sobie na niewybredne żarty dotyczące ubrania i urody przybysza. Bill najwyraźniej nie podzielał ich poczucia humoru i w momencie gdy zaczął czyścić broń, trzech z nich leżało już martwych.
Sam Hickok zaczął tytułować się Dzikim Billem po strzelaninie w 1861 roku. Według jednej z relacji Bill uzbrojony w rewolwer i strzelbę pokonał dziewięciu przestępców, mimo przyjęcia 11 strzałów. I choć historia była nieco naciągana, przyczyniła się do wzrostu popularności legendy Dzikiego Zachodu. Podtrzymywały ją widowiskowe pojedynki, z których Bill wychodził bez szwanku, powalając przeciwnika trupem. I choć krążyły opowieści, że trupów tych pozostawił po sobie ponad setkę, wszystko wskazuje na to, że było ich niewiele ponad 10.
Wild Bill Hickok przybył do Deadwood gdy najlepsze czasy miał już za sobą. Przyczyniła się do tego przede wszystkim postępująca jaglica, która znacznie osłabiła wzrok rewolwerowca. Mimo nienajlepszej kondycji, zainteresowanie lokalną ikoną nie słabło i w Deadwood cieszył się poważaniem na miarę swojej legendy. To właśnie tu miała mieć ona swój kres.
Nuttal & Mann Saloon – ostatni poker Dzikiego Billa
Dziki Bill przeczuwał, że Deadwood będzie miejscem, w którym zakończy życie. Wspomniał o tym swojemu przyjacielowi Charliemu Utterowi. Przeczucie stało się faktem 2 sierpnia 1876 roku. Tego dnia Hickok grał w pokera w Nuttal & Mann Saloon No.10. Świadomy posiadania licznych wrogów przez całe życie zajmował miejsce przodem do drzwi, by nikt nie mógł zakraść się za jego plecami. Jedyny raz złamał tę zasadę. Jak się okazało, ten jeden raz za dużo. To właśnie wtedy do saloonu wszedł były łowca bizonów, Jack McCall. Zakradł się w pobliże Billa i oddał w jego kierunku śmiertelny strzał. Gdy do niego strzelono, Dziki Bill trzymał parę czarnych asów oraz parę czarnych ósemek. Źródła nie są zgodne co do ostatniej karty, jednak od tamtej pory układ czarnych asów na czarne ósemki zwane są “ręką umarlaka” lub “ ręką martwego człowieka”. Termin ten, w oryginale brzmiący jako dead man’s hand, używany jest do dziś, głównie przez amerykańskich pokerzystów.
Nuttal & Mann przemianowano później na „No. 10 Saloon”. 10 Saloon istnieje do dziś, nie znajduje się jednak w tym samym miejscu co kiedyś. Jego pierwszy adres mieścił się przy 624 Lower Main Street. Niestety oryginalny budynek nie dotrwał do naszych czasów, gdyż spłonął w pożarze. Nieopodal znajdziemy też miejsce, w którym schwytany został Jack McCall.
Calamity Jane, Poker Alice, Dora DuFran – feminizm na Dzikim Zachodzie
Deadwood cieszyło się złą sławą. Przetrwać mogli w nim ci, którzy wyzbyli się sentymentów i gotowi byli grać według brutalnych reguł. W błędzie jest jednak ten, kto myśli, że złoto, hazard i broń to męski świat. Płynące alkoholem miasto zwabiło bowiem wiele kobiet. Niektóre z nich świetnie odnalazły się w tutejszych realiach, bijąc na głowę niejednego spragnionego złota kowboja.
Calamity Jane
Jedną z nich była Calamity Jane, czyli Martha Jane Cannary Burke. Swego czasu najsłynniejsza kobieta Ameryki, zwana królową równin. Brała udział w wydarzeniach, które ukształtowały legendę Dzikiego Zachodu. Była zwiadowcą, konwojowała dyliżansy (gdy akurat na nie nie napadała) i mistrzynią rewolweru. Trudniła się też prostytucją, nie zagrzała jednak długo miejsca w biznesie. Mimo, że lepiej czuła się w mundurze niż sukienkach, a większość zajęć jakich się podejmowała były w ówczesnych czasach uznawane za typowo męskie, nie chciała być uważana za mężczyznę. Miała po prostu nieszablonowy stosunek do roli kobiet i uważała (zresztą słusznie), że mogą one cieszyć się podobną wolnością i prowadzić równie awanturniczy tryb życia co poszukujący przygód kowboj. Mogą też palić, kląć, pluć przeżutym tytoniem i upijać się do nieprzytomności. Z trzech ostatnich aktywności Jane korzystała szczególnie chętnie i intensywnie.
Pewnego dnia dołączyła do konwoju wozów jadących do Deadwood, dowodzonego przez Billa Hickoka. Z rewolwerowcem łączyły ją nie do końca sprecyzowane stosunki, lecz mimo pogłosek o ich romansie, wszystko wskazuje na to, że łączyła ich raczej przyjaźń. Wiadomo na pewno, ze że Jane chciała być obok Billa pochowana i mimo, że przeżyła go o wiele lat, życzenie to zostało spełnione.
Zanim jednak się to stało, mieszkańcy Deadwood mieli okazję poznać inne oblicze twardej i nieco nieokrzesanej Marty. W drugiej połowie XIX wieku postrachem Ameryki była zbierająca śmiertelne żniwo ospa. Gdy choroba dotarła do miasta, Jane z poświeceniem i narażeniem życia niosła ulgę cierpiącym za przysłowiowe dziękuję, wykazując się lojalnością wobec lokalnej społeczności. Sama wówczas uniknęła choroby. Nie obroniła się jednak przed zapaleniem płuc, które zabiło ją w wieku 51 lat.
Alice “Poker Alice” Ivers
Alice przypłynęła do USA zza oceanu i tu poznała swego pierwszego męża – górnika, a przede wszystkim zapalonego hazardzistę. Alice towarzyszyła mężowi w grach pokerowych przeciwko jego kolegom, sama ucząc się zasad karcianego rzemiosła. Niebawem umiejętnościami zaczęła wyprzedzać rywali, a po śmierci męża wykorzystała nowe zdolności do zapewnienia sobie bytu. Podróżowała przez Stany zasiadając przy karcianych stołach niezliczonych saloonów, gdzie dorobiła się przydomku ,,Poker Alice”. Dorobiła się również własnego hazardowego przybytku – ,,Poker’s Palace”, a także dwóch odsiadek w areszcie. Z drugiej, z racji zaawansowanego wieku (75 lat) zwolnił ją gubernator. To hazard umożliwił Alicji kupno rancza, drogich ubrań oraz niezliczonej ilości cygar i papierosów, które uwielbiała nie mniej niż pokera. Liczni przegrani zapamiętali ją z ulubionego powiedzonka: ,,Praise the Lord and place your bets. I’ll take your money with no regrets” (,,Chwalcie Pana i obstawiajcie. Zabiorę Wasze pieniądze bez żalu”).
Dora Dufran
Jedna z najbardziej znanych, a także jedna z najbogatszych właścicielek domów publicznych Dzikiego Zachodu. Biznes znała od podszewki, gdyż nierządem parała się już w wieku lat trzynastu. Gdy przybyła do Deadwood, zatrudniła się w lokalu Madame Mollin Johnson. Kiedy ta postanowiła opuścić miasteczko, Dora sama mianowała się Madame i otworzyła swój pierwszy burdel. Miała ambicje, by pracowały u niej tylko urodziwe kurtyzany, lecz zważywszy na ograniczony wybór, z czasem zawęziła wymagania do szykownego stroju i dbałości o higienę. Mimo, iż Dora opuściła Deadwood i później prowadziła domy publiczne w innych miastach Dakoty, to właśnie tu została pochowana obok męża i… ukochanej papugi.
Cmentarz Mount Moriach
Deadwood to dziś spokojne, sprawiające wrażenie wyludnionego miasteczko. Życie toczy się przede wszystkim wzdłuż głównej ulicy, w kilku barach i kasynach. W niczym nie przypomina awanturniczego, zanużonego w alkoholu i spowitego oparami opium miejsca z przeszłości. By spotkać się z historią warto wspiąć się na tutejsze wzgórze i odwiedzić cmentarz Mount Moriah. Spoczywają tu Dziki Bill Hickok, Calamity Jane, Charlie Utter, Seth Bullock, Dora Du Fran i wielu innych pamiętających czasy gorączki złota, gwarnych saloonów i rewolwerowych pojedynków.
Źródła:
- „Tenderloin Tales – prostitution,, gambling & opium on the Gold Belt of the Northern Blck Hills 1876-1915”, Don Toms
- „Asfaltowy Sallon”, Waldemar Łysiak
[…] Na uwagę zasługuje także miasto rozsławione swego czasu przez produkowany przez HBO serial – Deadwood. Jest ono ciekawym przykładem miasta, które niegdyś stało się ghost town, zyskało jednak nowe życie. Więcej o nim możecie przeczytać tutaj >> […]
[…] Deadwood i gorączka złota w Black Hills >> […]