Czechy to kraj zaskakujących krajobrazów, ciekawej architektury i niebanalnej sztuki. Odwiedzając naszych południowych sąsiadów nie warto poprzestać na zwiedzaniu Pragi, smażonym serze i jasnym pełnym (choć i odmawiać ich sobie nie należy). Kiedy zatem okolice Mostu Karola zejdziecie już wzdłuż i wszerz, warto sprawdzić co jeszcze ma do zaoferowania ojczyzna Krecika i szkieł kontaktowych. A jest tego niemało. Ciekawostki przyrodnicze, nietypowa sztuka i obyczaje, których pogańskiego pochodzenia nikt nie stara się maskować. Oto niektóre mniej znane atrakcje Czech, o których być może nie słyszeliście. A dobra wiadomość jest taka, że niezłe piwo znajdziecie w pobliżu każdej z nich :)
Czechy – atrakcje mniej znane
Pańska Skała
Ta przyrodnicza ciekawostka znajduje się bardzo blisko polskiej oraz niemieckiej granicy, na terenie Gór Łużyckich. Pańska Skała jest najstarszym w Czechach rezerwatem geologicznym i jednym z najstarszych rezerwatów tego typu w Europie. Formacja swój oryginalny wygląd zawdzięcza przede wszystkim wysokim na 20 metrów bazaltowym słupom o pięciobocznym i sześciobocznym przekroju górującym nad okolicą..
Bazalt powstał w wyniku działalności wulkanicznej około 30 milionów lat temu. Wydobywająca się z głębi ziemi lawa zastygła w kominie wulkanicznym zamiast wypłynąć na zewnątrz, a erozja i inne procesy geologiczne dokończyły dzieła. Niegdyś funkcjonował tu również kamieniołom i to właśnie za jego sprawą odsłonięto słupową formację wyglądem przypominającą kamienne organy. Varhany to zresztą inna nazwa Pańskiej Skały.
Położenie Pańskiej Skały może nieco zaskakiwać. Jest dostępna niemalże z ulicy (dzieli je raptem parę minut na piechotę). W pobliżu znajduje się parking, co czyni ją jeszcze łatwiej dostępnym celem wycieczek. Formację można obejść dookoła jak i wspiąć się po jej zboczach. Najładniej prezentuje się jednak od strony położonego u jej stóp jeziora, w którym odbijają się bazaltowe słupy.
Pańska Skała była niegdyś świadkiem tragicznej historii dwójki przyjaciół, którzy zamarzli tu mroźnej nocy 1739 roku. Ofiary upamiętnia postawiony nieopodal słup maryjny.
Palenie Czarownic
Gdy wracaliśmy spod Pańskiej Skały spostrzegliśmy, że w otoczeniu coś się zmieniło. Na pobliskim trawniku wyrósł wysoki stos drewna. W miarę jak przemieszczaliśmy się w stronę naszej kwatery stosów przybywało, a wraz z nastaniem zmierzchu zaczęły one płonąć. Jeden z nich płonął zresztą tuż przy naszym miejscu zamieszkania, a wokół niego zebrała się już całkiem pokaźna gromada. Nasi gospodarze zasugerowali nam zaopatrzenie się w trunki i dołączenie do zebranego towarzystwa. Jak się okazało, tak mieliśmy rozpocząć obchody Nocy Czarownic.
Noc Czarownic, zwana także nocą Filipojakubską przypada na 30 kwietnia/1 maja i wywodzi się z czasów pogańskich. Według ówczesnych wierzeń noc przedmajowa była czasem działania złych mocy i królowania na ziemi duchów, wiedźm i czarownic, które licznie zlatywały się wówczas na sabaty. Ludzie, by chronić siebie i dobytek, wywieszali w obejściach krzyże, kredę i pąki ziół. Nic nie zapewniało jednak lepszej ochrony niż ogień, dlatego na wzgórzach rozpalano wielkie ogniska.
W Czechach tradycje związane z tym pogańskim zwyczajem przetrwały do dziś. 30 kwietnia w całym kraju ustawiane są wysokie stosy drewna zmieniające się nocą w wielkie płomienie. Towarzyszą im spotkania, zakrapiane imprezy i jarmarki, a na stosach płoną gdzieniegdzie kukły czarownic i stare miotły.
Choinki na palach
Przebywając w Czechach w czasie majówki w wielu miasteczkach dostrzec również można choinki umieszczone na wysokich palach, przyozdobione kolorowymi wstążkami. Drzewko symbolizuje leśnego ducha, którego sprowadza się do wioski i ozdabia, by zapewnił błogosławieństwo mieszkańcom. Niekiedy wskazuje się także na ich powiązane ze stawianymi między innymi w Polsce słupami majowymi, umieszczanymi przez zalotników przed domami swych wybranek.
Memento mori – Kaplica czaszek w Kutnej Horze
Choć położony w miejscowości Kutna Hora kościół cmentarny Wszystkich Świętych znany jest powszechnie jako Kaplica Czaszek, nazwa traktuje zgromadzony tu arsenał szczątków bardzo wybiórczo. Wnętrze świątyni wypełniają bowiem także miednice, piszczele, kręgi, żebra czy łopatki. Właściwie cały wystrój kaplicy, począwszy od ołtarzy na żyrandolach kończąc, tworzą poskładane w różnych konfiguracjach części szkieletu, a w kilku miejscach piramidy z ludzkich szczątków piętrzą się aż pod sufit.
Skąd tyle materiału na tutejsze dekoracje (szacuje się, że wnętrze kaplicy wypełnia ponad 40 000 kości)? Musicie wiedzieć, że w średniowieczu cmentarz w Sedlcu (dzielnica w której położony jest kościół) stał się miejscem bardzo pożądanym dla złożenia swych zwłok. A to za sprawą opata Jędrzeja, który przywiózł tu garść ziemi prosto z Jerozolimy. Gdy wieść o rozsypaniu “świętej ziemi” na cmentarzu zatoczyła szersze kręgi, wielu Czechów, Bawarów czy Polaków zapragnęło właśnie tu udać się na wieczny spoczynek. Reszty dopełniły wojny husyckie, wojna 30-letnia i epidemia dżumy.
Po wojnach husyckich przepełniony cmentarz zrekonstruowano, a szczątki składano w wysokie piramidy, które po dezynfekcji i wybielaniu w chlorowanym wapnie wykorzystano w aranżacji Kaplicy Czaszek.
Podobnych kościstych przybytków jest w Europie więcej. Znajdziemy je między innymi we Francji, we Włoszech, w Portugalii, a także w Polsce (Kaplica Czaszek w Kudowie Zdrój).
Lukova i kościół św. Jerzego
Pozostając w pokrewnych tematach, przenieśmy się do świątyni niemniej ciekawej. To górujący nad wioską Lukova, wybudowany w XIV wieku Kościół Świętego Jerzego (Kostel sv. Jiri).
Gdy w 1968 roku dach kościoła zawalił się podczas ceremonii pogrzebowej, wierni przestali go odwiedzać. Nad opuszczonym i niszczejącym budynkiem zawisło widmo wyburzenia.
Z pomocą Kościołowi św. Jerzego przyszła sztuka, a konkretnie lokalny artysta – Jakub Hadrava i jego nietypowa instalacja. Nakładając białe płótna na gipsowe posągi uzyskał postaci 32 zjaw zasiadających w kościelnych ławach. Instalacja o nazwie “My Mind” symbolizuje zamieszkujących rejony wsi Lukova Niemców sudeckich, stanowiących przed II wojną światową liczną na tych terenach grupę.
Budynek znany obecnie jako kościół duchów przyciąga turystów, a wraz z nimi pieniądze, które pokrywają koszty renowacji. Wśród mieszkańców Czech pozostaje jednak atrakcją raczej mało znaną.
Więcej zdjęć, informacji o kościele i zasadach jego zwiedzania znajdziecie tu >>
Czeski Sloup
Nieopodal Novego Dworu, tuż przy granicy tłumnie odwiedzanej Czeskiej Szwajcarii leży czeski Sloup. To mała miejscowość, którą niewielu przyjezdnych zaszczyca swą obecnością. Może dlatego, że nie wiedzą o atrakcjach, jakie skrywa to miejsce. Najciekawsza z nich widoczna jest już z daleka. To strome, skaliste wzgórze górujące nad okolicą, na którego szczycie dostrzec można zamkową zabudowę. Historia zaanektowania skały przez człowieka sięga XIII wieku, kiedy to wykute w niej groty służyły mu za schronienie. Najpierw formacja była zatem naturalną warownią, na której z czasem wzniesiono obronny zamek. Z upływem czasu miejsce to zostało z kolei przystosowywane do potrzeb coraz częściej przybywających pielgrzymek, by w końcu zaczęło pełnić głównie funkcje sakralne.
Usytuowana w meandrach rzeki warownia pełna jest wąskich korytarzy, stromych kamiennych schodów i tarasów widokowych, z których rozciąga się widok na malowniczą okolicę. Na jednym z tarasów napotykamy posąg mnicha wypatrującego przez lunetę czegoś w oddali. To rzeźba upamiętniająca Samuela Görnera, miejscowego pustelnika, który w 1718 roku wyciosał w pobliskich skałach jaskinię i żył w niej przez 17 lat, zajmując się wytwarzaniem i polerowaniem szkieł do okularów, lunet i lornetek. Grota, co zapewne nie dziwi, zwie się dziś Jaskinią Samuelową. Skały w okolicach Sloupu skrywają zresztą wiele jam i zakamarków, jak choćby Cygańskie Jaskinie (małą i wielką), Pusty Kościół, Lisie Dziury, Borsuczą Dziurę, czy Jaskinię Szwedzką.
Lesní Divadlo – teatr leśny
To nie koniec ciekawych miejsc w okolicy. Niespełna kilometr na południe od Sloupu znajdziemy kolejne z nich. To leśny teatr – Teatr Lesní divadlo, wybudowany w płytkim skalistym zagłębieniu w głębi lasu. Kuluary skryto za skalnym masywem, zaś scenę wieńczy cylindryczna wieża połączona kamiennym murem ze skalnym masywem, w którym wykuto również przejścia i tunele.
Teatr wybudowano w 1921 roku i uroczyście zainaugurowano sztuką Gerharda Hauptmanna “Zatopiony Dzwon”. Widownia była wówczas w stanie pomieścić aż 1600 widzów. W latach 60-tych teatr zaczął odchodzić w zapomnienie i niszczał aż do roku 2004, kiedy to poddano go renowacji. Obecnie widownia jest w stanie pomieścić znacznie mniej widzów niż kiedyś (około 250), jednak w miesiącach letnich regularnie odbywają się tu spektakle.
Dolský mlýn
Choć Dolský Mlýn położony jest w dość tłumnie odwiedzanej Czeskiej Szwajcarii, zazwyczaj nie spotkamy tu licznych przyjezdnych. Tutejsze gwiazdy, z Pravčicką Bramą na czele, odwracają uwagę od mniej znanych zakątków okolicy.
Szlak do Dolskiego Młyna położony jest nieopodal miejscowości Vysoká Lípa i wiedzie kilkaset metrów w dół, co po nazwie sądząc raczej nie dziwi. Trasa przebiega wśród wysokich skalnych bloków coraz liczniej wyrastających z leśnego podszycia. Sam młyn wybudowano w zakolu rzeki Kamenice płynącej pośród malowniczych kanionów skalnych. Pierwsze o nim wzmianki pochodzą z pierwszej połowy XVI wieku i mówią o tym, że młyn napędzany był trzema kołami. Wygląd i położenie w środku lasu czyniły go budowlą dość tajemniczą. Do tego stopnia, że dorobił się swej mrocznej legendy.
Głosi ona, że w XVI wieku syn urzędującego tu młynarza wyruszył w świat. Podczas podróży wzbogacił się i po latach postanowił wrócić w rodzinne strony. Czas zmienił go nie do poznania, ale w pobliskim barze przyznał się kim jest i opowiadał o wieloletnich wojażach. U rodziców w młynie szukał jednak schronienia jako zbłąkany podróżny. Chciał zrobić im niespodziankę i ujawnić tożsamość dopiero rano. Nie zdążył, gdyż zaślepieni złotem rodzice zabili go i obrabowali, a zwłoki zakopali w lesie. Gdy następnego dnia do młynarza przybył rolnik i zapytał czy raduje go powrót syna, ten zrozumiał skalę pomyłki i samego czynu. Zabił się tego samego dnia, a jego żona postradała zmysły. Od tamtej pory okolice młyna były areną niewytłumaczalnych zjawisk, a do dziś błąka się po okolicy tajemnicza istota utożsamiana z zamordowanym synem młynarza. Jeśli jednak legendy nie działają zbyt mocno na waszą wyobraźnię, możecie pokręcić się w pobliżu, bo znaleźć można tu kilka bunkrów sprzed II wojny światowej i ciekawych formacji skalnych.
Opuszczone skalne domy
Na koniec chyba najmniej znana z wymienionych czeskich atrakcji, a zarazem jak dla mnie jedna z ciekawszych.
Otóż wspomniany wcześniej Samuel Görner i jego sposób na życie nie są przypadkiem odosobnionym, a adaptowanie skał i jaskiń na warunki mieszkalne ma w Czechach długą tradycję. I co ciekawe, choć dziś już opuszczone, skalne domy zamieszkiwane były jeszcze nie tak dawno temu. Schronienia w łatwo poddającym się obróbce piaskowcu szukała przede wszystkim uboga ludność, nie mogąca sobie pozwolić na bardziej typowe lokum. Dawały również schronienie zbiegom czy włóczęgom. Skalne domostwa rozpowszechnione były zwłaszcza na Kokořínsku, a ich dobrze zachowane pozostałości odnaleźć można w lasach i miasteczkach regionu, choć bywają dobrze ukryte. Na razie udało mi się znaleźć kilka z nich, a więcej zdjęć i informacji znajdziecie w kolejnym wpisie.
Region Kokorinsko skrywa również niezwykłe skalne rzeźby, o których przeczytacie u Natalii i Łukasza >>
Wymienione powyżej miejsca i obyczaje to oczywiście ledwie wycinek czeskich ciekawostek. Jeśli znacie inne miejsca w Czechach, które warto według Was odwiedzić, podzielcie się w komentarzu. Chętnie przyjmę inspiracje w podobnych klimatach :)
A jeśli szukasz podobnych wpisów, zajrzyj również do: