Długa, szeroka ulica zaprasza dziesiątkami knajp. Jedna obok drugiej, pooddzielane drewnianymi palami. Z każdej dobiega muzyka i rockowo folkowa mieszanka przelewa się przez wioskę. W jej rytm kołyszą się ludzie zgromadzeni przed barami i na chodnikach. Schodzimy na plażę. Co najmniej jej połowa usłana jest namiotami, przed którymi gdzieniegdzie ktoś gra na bębnach. Czas płynie spokojnie. Część osób pływa lub krąży od namiotu do namiotu, część powoli upija się w plażowych barach. Tak za dnia wygląda Vama Veche, rumuńska miejscowość nadmorska, bardzo odmienna od typowych kurortów. Taka przynajmniej była kiedyś, gdyż od mojej wizyty w tym miejscu minie niebawem 10 lat.
Po zapadnięciu zmroku ulice stają się bardziej tłoczne, a muzyka głośniejsza. Centrum wydarzeń pozostaje plaża, a zwłaszcza wbity w jednej z jej części drewniany pal. To tu zbiera się większość tańczącego tłumu. Skaczący czy tarzający się w piachu ludzie, zgromadzeni wokół wysokiego drąga ogarniętego złocistym światłem, sprawiają wrażenie pogrążonych w transie. I tak pozostanie, aż zacznie świtać…
Dawna oaza wolności
Położone w południowej Dobrudży Vama Veche jest ostatnią rumuńską wioską przed granicą z Bułgarią. Osadę założyły w 1811 roku rodziny gaugaskie , nadając jej nazwę Ilanlîk. Miasteczko, jak i reszta regionu, stały się częścią Rumuniii w 1913, po II Wojnie Bałkańskiej. Od tej pory zaczęło też funkcjonować pod obecną nazwą.
Zobacz jak różnorodna jest Rumunia »
W czasach komunizmu napędu nabrał rozwój nadmorskich kurortów jak Mamaja, Jupiter, czy Neptun. Vama Veche, maleńka rybacka wioska, nie wzbudziła jednak zainteresowania władz, które pominęły ją w planach zagospodarowania wybrzeża. Nie znaczy to, że wioska nie zaczęła przyciągać urlopowiczów. Wręcz przeciwnie. Ściągało tu jednak towarzystwo odmienne niż w przypadku typowych kurortów. Zjeżdżali tu intelektualiści, hipisi, anarchiści i zbuntowana młodzież. Wioska stałą się mekką wszystkich wyjętych w tamtych czasach spod prawa. Ponieważ z niewiadomych przyczyn władze przymykały na nią oko, szybko została oazą wolności i nieskrępowania.
Stufstock Festival
Upadek komunizmu nie spowodował spadku zainteresowania miejscowością. W 1996 r powstał zespół rockowy, który przyjmując nazwę Vama Veche jeszcze bardziej miejsce rozsławił. Na skutek coraz większego zalewu turystów powstał ruch Ocalić Vama Veche, który miał nie dopuścić do skomercjalizowania wioski na wzór reszty rumuńskich kurortów. Zorganizowano także festiwal Stufstock, który przyciągał tłumy kolorowej młodzieży i buntowników z dawnych lat. I choć festiwal okresowo zapełniał wioskę, zamiast ją wyludniać, to jednak w kurort nigdy się nie przerodziła i na plażach zamiast rzędu hoteli nadal stoją namioty.
Sam festiwal, którego pierwsza edycja odbyła się w roku 2003, organizowany jest do dziś, a towarzyszą mu poza koncertami, rozmaite warsztaty (muzyczne, fotograficzne czy teatralne) i projekcje.
Vama Veche nie dla każdego
Miłośnicy typowych nadmorskich kurortów nie mają w Vama Veche czego szukać. Nie uświadczysz tu techno czy disco, nie pójdziesz na typową dyskotekę, nie zaszpanujesz sportowym samochodem. Nie znajdziesz zbyt luksusowego noclegu (choć wygodną kwaterę owszem), czy placów zabaw dla dzieci. Jeśli jednak lubisz rockowo-folkowe klimaty i noclegi pod namiotem (czasem samotne, a czasem pośród tłumu Tobie podobnych) to miejsce może okazać się jednym z lepszych kierunków na europejskich wybrzeżach.
I jeszcze jedno. W Vama Veche wskazane jest raczej luźne podejście do nagości. Teoretycznie plaża dla naturystów wydzielona jest w dalszej części wioski, jednak w każdym miejscu na plaży możemy spotkać nagich pływaków czy spacerowiczów. Vama Veche przyciąga poszukiwaczy wolności, dla których strój kąpielowy może okazać się zbyt dużym skrępowaniem, niezależnie od wieku. Dlatego jeśli komuś przeszkadzają ludzie bez majtek, lepiej niech tutejszą plażę ominą.
Nieco praktyki:
– Vama Veche położone jest nad Morzem Czarnym, około 50 km od Konstancy (głównego nadmorskiego miasta Rumunii). To ostatnia wioska przed granicą z Bułgarią.
– ceny w sklepach są tu jak na rumuńskie standardy wysokie, dlatego jeśli chcemy zaoszczędzić, można zaopatrzyć się w jedzenie i picie w pobliskich miejscowościach.
– kwater jest do wyboru do koloru, ale najlepiej wybrać się tu z namiotem. Rozbić można go na czyjejś posesji (po uzgodnieniu warunków) lub na plaży.
Odwiedziliście niedawno Vama Veche? Podzielcie się wrażeniami. Jestem ciekawa jak bardzo zmieniło się to miejsce.