Porto – miasto, którego nazwa większości przywodzi na myśl wzmacniane wino, otrzymywane z winogron uprawianych w dolinie rzeki Duero. Nie każdy jednak wie, że od miana założonej niegdyś w tym miejscu osady, Portus Cale, zawdzięcza swą nazwę cała Portugalia. Położone na wzgórzach, oblewane wodami Atlantyku Porto jest jednym z najstarszych europejskich ośrodków miejskich, a także kolebką „wielkich odkryć geograficznych”. Poniżej więcej o historii odkryć oraz najciekawszych obecnie atrakcjach miasta.
Henryk Żeglarz i wielkie odkrycia geograficzne
To właśnie tu w 1394 roku przyszedł na świat Henryk Żeglarz, syn portugalskiego króla uznawany za patrona rozwoju portugalskiej floty. Założył uniwersytet w Lizbonie, a do dworu w Sagres ściągał astronomów i kartografów, by finalnie otworzyć tu pierwszą w Europie szkołę żeglarską. Co ciekawe wspomniany Henryk był głównie teoretykiem. Osobiście brał udział tylko w wyprawach do Maroka i podbiciu marokańskiej Ceuty. Nie przeszkodziło mu to jednak w organizacji licznych ekspedycji geograficznych wzdłuż Afryki, których skutkiem było dotarcie do równika oraz odkrycie między innymi Azorów >>, Madery, zatoki Rio de Oro, wyspy Arkin czy Senegalu. Ostatnim doniosłym wydarzeniem geograficznym za życia Henryka było dotarcie wyprawionego przez niego Alviso Cadamosto do wschodniej grupy Wysp Zielonego Przylądka >>. Odbyło się ono przypadkowo, gdy płynące u ujścia Gambii statki rzucił w losowym kierunku szalejący sztorm.
Mimo, że sam prawie nie wypływał w morze, a przydomek Żeglarz nadano mu kilkaset lat po śmierci, wykształcił wielu doświadczonych żeglarzy, a organizowane przez niego wyprawy przyłączyły do Portugalii prawie wszystkie ważniejsze archipelagi wysp leżące na wschodnim Atlantyku. Uznaje się, że Henryk Żeglarz zapoczątkował nie tylko portugalską zamorską ekspansję, ale i epokę równie doniosłych, co tragicznych w skutkach „wielkich odkryć geograficznych”. Wielu nazywa go też ojcem portugalskiego imperium kolonialnego.
Czasy świetności, gdy tutejsze statki wypływały na nieznane wody, a żeglarze snuli opowieści o egzotycznych lądach, miasto ma już za sobą. Mimo, że Porto jest obecnie drugą po Lizbonie największą portugalską metropolią nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że panuje w nim raczej małomiasteczkowy klimat. Trudno też nie zauważyć, że miasto niszczeje, miejscami boleśnie.
Porto przywitaliśmy na miejscowym lotnisku, oddalonym 10 km od centrum miasta, do którego dostać się można bezpośrednio metrem. Ponieważ tutejsza kolej porusza się częściowo nad ziemią, dawała pierwszą sposobność rzucenia okiem na uciekające za oknem miasto. Prawdę mówiąc to co ujrzałam nie zrobiło na mnie szczególnego wrażenia. Później miało być jednak tylko lepiej.
Porto – atrakcje subiektywnie
Ribeira – urok wąskich ulic
Magia Porto kryje się w jego ulicach, a ich urok rośnie proporcjonalnie do bliskości nabrzeża, spowitego swoistą melancholią. Te najciekawsze, najwęższe i najbardziej strome uliczki trzyma w zanadrzu dawna dzielnica portowa – Ribeira. Zamieszkiwali ją głównie robotnicy i mniej zamożni mieszkańcy miasta. Jej zewnętrze tworzy fasada kolorowych kamienic górujących nad rzeką Duero, będących jednocześnie wpisanym na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO symbolem miasta. To przed nimi mnożą się rzędy krzeseł i stolików z otwartych tu barów i restauracji, przyciagających największą liczbę turystów. To tu, na samym nabrzeżu toczy się gwarne życie Porto, którego przejawy nie tak łatwo odnaleźć w innych częściach miasta.
Wnętrze Ribeiry skrywa plątaninę stromych zacienionych ulic, poprzecinanych sznurami suszącego się prania. To dzielnica kontrastów, w której z gwarem nabrzeża kontrastuje mnogość zatrzaśniętych na cztery spusty kamienic, nie oczekujących na niczyj powrót. Tynk i płytki odpadają od ścian, w powietrzu czuć urynę, a skupiska takich domów tworzą miejsca przywodzące na myśl slumsy. Widząc miasto z tej perspektywy, w niczym nie przypomina XVIII-wiecznej potęgi zbudowanej na handlu winem i brazylijskim złotem. Mimo, że lata świetności Ribeira ma już za sobą, wspinaczka w plątaninie jej wąskich ulic to dla mnie jedno z ciekawszych doświadczeń w tym mieście.
Muzeum fotografii – sztuka w więziennych murach
Przy Campo Mártires da Pátria, w centrum miasta wznosi się masywny budynek o grubych, kamiennych ścianach. Wybudowany w VXIII wieku przez wiele lat służył za więzienie oraz siedzibę sądu. Kres takiemu przeznaczeniu położyła w 1974 roku Rewolucja Goździków, w wyniku której obalono dyktaturę Marcela Caetana, następcy bardziej znanego Antónia Salazara.
Obecnie gmach nie jest już miejscem odosobnienia i próżno szukać w nim skazańców. Obejrzeć można za to zdjęcia eksponowane w więziennych celach i korytarzach, od 2000 roku mieści się tu bowiem Muzeum Fotografii. Na pierwszym piętrze panowało niegdyś przeraźliwe zimno, a zbiorowe cele zajmowali więźniowie z niższych warstw społecznych. Dziś prezentowane są tu wystawy czasowe o różnej tematyce.
Na drugim piętrze znajdowały się dwie cele przeznaczone dla kobiet, a także pomieszczenia dla mężczyzn nieco lepiej sytuowanych od tych z piętra poniżej. Obecnie obejrzeć można tu fotografie pochodzące z czasów pierwotnego pochodzenia budynku, ukazujące niektórych osadzonych, a także salę, w której zapadały wyroki.
Piętro trzecie zarezerwowane było dla więźniów z tak zwanych wyższych sfer. Tutejsze cele były pojedyncze i lepiej wyposażone, a osadzeni cieszyli się większymi względami i częściej mogli liczyć na taryfę ulgową. Obecnie poziom ten stanowi nie lada gratkę zarówno dla amatorów fotografii jak i fanów klimatów retro. Zgromadzona tu kolekcja to podróż przez fotograficzne epoki, sięgająca początków obrazkowego rzemiosła. Znajdziemy tu mnóstwo starych modeli aparatów i kamer, fotograficzne zestawy szpiegowskie czy unikalne zdjęcia wykonane przed laty.
Jednym z bardziej znanych przebywających tu więźniów był pisarz Camilo Castelo Branco, odbywający karę za uwiedzenie mężatki, Any Plácido, która zresztą podzieliła los kochanka. Ponieważ jednak w czasie odbywania kary małżonek zmarł, po odbyciu wyroków para mogła cieszyć się sobą na nowo.
Porto to miasto detalu
Porto to dla mnie miasto detalu. Niemal na każdym kroku natknąć się można na elementy przykuwające wzrok, a wiele wnętrz nosi znamiona dzieła sztuki. Oto choćby i kilka przykładów:
Dworzec Porto-São Bento i azulejos
Nawet jeśli nie zamierzamy podróżować pociągiem, dworzec Sao Bento to miejsce, do którego warto skierować swe kroki. Położony w centrum miasta, przy Praça de Almeida, jest drugim głównym dworcem kolejowym w Porto, a także jedną z najpiękniejszych stacji Europy. Wszystko za sprawą azulejos, ręcznie malowanych płytek ceramicznych, zdobiących tutejszą halę główną. Nie są to zdobienia przypadkowe. Około 20 tysięcy kwadracików przedstawia zwyczaje ludowe oraz ważne osoby i wydarzenia w dziejach Portugalii.
Słynne płytki zdobią również wiele kościołów i domów Porto. Do najbardziej znanych należą choćby Capela de Santa Catarina (Capela das Almas) czy Igreja do Carmo.
McDonald’s Imperial
Choć fast food i interesujące wnętrze rzadko idą w parze, w Porto spotykają się na Praça da Liberdade 126 w McDonald’s Imperial. Otwarto go w 1995 roku w przestrzeni poprzednio zajmowanej przez słynną Cafe Imperial, będącą ikoną lat 30-tych. W budynku zachowało się wiele oryginalnych elementów w stylu Art Deco, w tym zdobione sufity, żyrandole i duża witrażowa ściana, znajdująca się obecnie za ladą, na której lądują frytki i hamburgery. Nad wejściem skrzydła rozpościera masywny orzeł pamiętający czasy poprzedniej epoki. Całość sprawia dość osobliwe wrażenie, a wnętrze aż prosi się o bardziej wykwintną restaurację, jest to jednak jedno z ciekawszych miejsc na pochwycenie cheesburgera czy frytek.
Livraria Lello e Irmao – najpiękniejsza księgarnia
Jeśli chodzi o książki spokojnie mogę nazwać się nałogowcem. Nie tylko czytanie, ale i samo obcowanie z nimi jest dla mnie źródłem niemałej satysfakcji. Co za tym idzie, eksplorowanie miast niejednokrotnie wiąże się z zaszyciem choć na chwilę w lokalnej księgarni czy antykwariacie. W Porto po prostu nie mogło być inaczej, zwłaszcza, że to właśnie w tym mieście, przy Rua das Carmelitas 144 znajduje się jedna z piękniejszych księgarni Europy, a może i świata. Mowa o Livraria Lello e Irmao, powstałej w 1881 roku drugiej najstarszej księgarni w Portugalii. Warto wspomnieć, że palmę pierwszeństwa ma tu lizbońska livraria Bertrand działająca nieprzerwanie od 1732, uznawana za najstarszą księgarnię nie tylko w kraju, ale i na świecie!
Lello jest zatem miejscem, do którego warto zajrzeć nawet, jeśli czytanie książek macie w głębokim poważaniu. Jej niewątpliwym atutem jest nie tylko asortyment, ale wspaniałe wnętrze. Przekroczenie jej progu to jak przeniesienie się w czasie lub wkroczenie do świata baśni. Fantazyjnie rzeźbione regały na książki, ozdobne witraże w suficie, a przede wszystkim zajmujące centralną pozycję kręte schody wyłożone czerwonym dywanem tworzą wnętrze nietuzinkowe i magiczne. Magię tę poczuła niewątpliwie J.K Rowling, która mieszkając w Porto ponoć często odwiedzała pierwsze piętro księgarni i to właśnie na wnętrzu Lello e Irmao wzorowała bibliotekę Hogwartu w serii o Harrym Potterze.
W 2008 roku Lello znalazła się na szczycie rankingu najpiękniejszych księgarń, publikowanego przez brytyjski The Guardian, zaś Lonely Planet ogłosił ją najpiękniejszą księgarnię Europy i trzecią najpiękniejszą na świecie. Rekomendacje te przyciągnęły do Lello e Irmao tyle osób, że obecnie przodowałaby zapewne w rankingach nie tylko na najpiękniejszą, ale i tę najbardziej zatłoczoną. Aby nieco zniwelować panujący wewnątrz tłok, od kilku lat wstęp do księgarni jest biletowany (co chyba nie odniosło spodziewanego skutku ;) Obecnie wstęp kosztuje 4 Euro, jednak jeśli zdecydujemy się kupić choć jedną z książek, kwota ta jest odliczana od rachunku.
Fernandes Mattos & Ca Lda
Pozostając na Rua das Carmelitas można zajrzeć po sąsiedzku, pod numer 108, gdzie mieści się Fernandes Mattos & Ca. To dwupoziomowy sklep pełen pamiątek, przede wszystkim miejscowej produkcji. Na półkach piętrzą się różnorodne towary, od jedzenia po rękodzieło. Nawet jeśli nie planujemy zakupów, warto tu zajrzeć dla samego wnętrza. A przy zakupach będąc, zwłaszcza po te spożywcze najlepiej wybrać się do Mercado do Bolhão, czyli na największe targowisko w Porto, gdzie lokalni kupcy sprzedają świeże produkty.
Powyższe miejsca to te, które bardzo mi się podobały, wcześniej wiedziałam jednak o ich istnieniu, a pojawienie się w nich było planowane. Szczególnie jednak doceniam sytuacje niespodziewane i miejsca niezwykłe, o których obecności nie miałam pojęcia. To często niepozorne, dla wielu być może niezauważalne akcenty, które silnie wpływają na ogólny klimat miasta i decydują o tym jak zachowam je w pamięci. A czekają często tuż za rogiem.
Jak choćby autorska galeria na Rua do Almada, gdzie w środku nocy, gdy w okolicznych ulicach nie było żywej duszy, malarz kończył pracować nad swym dziełem.
I jak stare klatki schodowe nadbrzeżnych kamienic, proszące się o choć krótką wizytę. A także ich nietuzinkowe wnętrza
A gdzie na porto w Porto? – Vila Nova de Gaia
Rzecz w tym, że właściwie nie w Porto, gdyż formalnie Vila Nova de Gaia, gdzie znajduje się najwięcej winnic i piwnic pełnych beczek, to administracyjnie oddzielne miasto. Znajduje się naprzeciwko Ribeiry, po drugiej strony rzeki Duero. Mnogość tutejszych piwnic dorównuje mnogości marek Porto, a większość z nich otwiera swe podziemia dla zwiedzających. Warto wybrać się tu na degustację słynnego trunku. Najlepiej na piechotę, przez most Ponte Dom Luís I, z którego rozciąga się jeden z lepszych widoków na miasto.
Wybierasz się do Porto? Wybierz najlepszy nocleg w mieście >>