Zdjęcia z Monument Valley posłużyły mi jako pretekst do przybliżenia kultury plemienia Nawaho, zamieszkującego swą świętą ziemię do dziś. Jednak terytorium Nawaho to nie tylko Monument Valley. Kraj Nawaho (Diné Bikéyah) rozciąga się na terenach Arizony, Utah i Nowego Meksyku i obejmuje około 70 tysięcy km kwadratowych, a tym samym wyprzedza pod tym względem 10 stanów USA.
Navajo National Monument
Na jego terenie odnaleźć możemy liczne pozostałości po przodkach współczesnych plemion, które niegdyś miały zwyczaj bytowania w pueblach. Jednym z najlepiej zachowanych świadectw tamtych czasów jest Navajo National Monument. Trzy wybudowane w skalnych klifach osady wzniesione zostały prawdopodobnie między rokiem 1200 a 1300. Niegdyś podobnych konstrukcji było znacznie więcej, przetrwały jednak tylko te chronione przez skalne nisze. Archeolodzy są zdania, że skalne osady tętniły życiem tylko około 50 lat, po czym mieszkańcy zaczęli je opuszczać. Teorii na temat przyczyn eksodusu było wiele. Susza, erozja, kwestie religijne. To jednak tylko domysły, a prawdziwej przyczyny prawdopodobnie już nie poznamy.
Współcześni Nawahowie
Nawahowie to obecnie najliczniejsze Indiańskie plemię w USA. Jego rząd zachowuje podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, będąc zarazem największym oraz najbardziej złożonym tubylczym samorządem w Stanach Zjednoczonych. Współcześni Nawahowie nie mieszkają już w pueblach. Wielu z nich zamieszkuje najzwyklejsze amerykańskie domy. Ich terytorium to nie tylko bezkresne równiny i skalne krainy, lecz i typowe amerykańskie miasteczka (jak choćby widoczne na zdjęciach Tuba City). Niektórzy z nich nawiązują strojami czy stylem życia do przeszłości i kultywują spuściznę po przodkach, wyrabiając oryginalną biżuterię czy ozdoby plemienne. Wielu ubiera się jednak w jeansy i t-shirty i wykonuje zawody powszechne wśród reszty Amerykanów. Współcześni Nawahowie to też urzędnicy, nauczyciele, lekarze, czy kelnerzy. Za tradycyjne pożywienie Nawahów uznawany jest smażony chleb oraz barani gulasz. Popularną przekąska są orzechy piniowe. Wielu z nich żywi się jednak także we wszechobecnych (również na ich ziemiach) fastfoodach.
Żeby jednak nie było tak zwyczajnie i nowocześnie, są kwestie odróżniające Kraj Nawaho od większości amerykańskiego interioru. Warto zdawać sobie z nich sprawę, zarówno dla Nawahów, jak i własnego dobra :) Tym bardziej, że granicę terytorium Nawaho możemy przekroczyć właściwie niepostrzeżenie. I choć wiele z dawnych przesądów obecnie zanika, nie zaszkodzi się do nich zastosować choćby na wszelki wypadek.
Nie pokazuj palcem
Mawia się, że Nawahowie wskazują ustami. Gdy zapytać Nawahów o wskazanie kierunku, w którym mamy się udać, składają usta trochę jak do pocałunku i kierują w odpowiednią stronę. Nie musimy ich naśladować, pamiętajmy jednak, aby wskazywać całą dłonią, palce mając złączone. Pokazywanie palcem wskazującym odbierane jest tu jako obraźliwe i zapewne nie wzbudzimy nim zaufania czy sympatii.
Wjeżdżasz – nie pijesz
W całym Kraju Nawaho obowiązuje całkowity zakaz nie tylko sprzedaży czy spożywania ale i posiadania alkoholu. Złamanie tego prawa grozi dotkliwymi grzywnami a nawet aresztem. Możemy też zostać wydaleni z kraju Nawaho bez prawa powrotu, przynajmniej przez jakiś czas. Zakaz nie dotyczy tylko przestrzeni publicznej. Nawet jeśli delektujemy się trunkami w wynajętym pokoju motelowym, kiedy ktoś nas na tym przyłapie, konsekwencje mogą być dotkliwe. Tyle przynajmniej, jeśli chodzi o wersję oficjalną. Inne używki nie są traktowane tak restrykcyjnie.
Ryba to tabu
Niektórzy, bardzo tradycyjni Nawahowie, nie spożywają ryb i owoców morza. Zwierzęta te są dla nich tematem tabu, według legendy należą bowiem do zakazanego wodnego świata. Ciało tego, kto odważy się na morski posiłek, napełnia się wodą, co prowadzi do nieuchronnej śmierci. Inna legenda mówi z kolei o pradawnej powodzi, która pochłonęła wiele indiańskich istnień. Ludzie porwani przez żywioł zamienili się w ryby i inne morskie stworzenia. Spożywanie ryb utożsamiane jest zatem z potencjalnym zjadaniem swych przodków.* Mimo, że młodzi Nawahowie nie podchodzą już zbyt restrykcyjnie do tematu, warto mieć świadomość, że wśród najbardziej konserwatywnej ludności tabu takie istnieje nadal i ryba na talerzu może być widokiem budzącym mieszane uczucia.
Na pierwszy rzut oka tereny Nawahów nie różnią się od otaczających ich stanów. Nie znaczy to jednak, że tak jest w istocie. Starajmy się o tym pamiętać i nie być kłopotliwymi gośćmi.
Więcej na temat plemienia Nawaho >>.
* „Navajo Omens & Taboos” Franc Johnson Newcomb