Przejeżdżając przez Albanię nie raz towarzyszyła mi myśl, że kraj trwa w swoistym zawieszeniu. Zostawiane w tyle place budowy i liczne pustostany zdawały się nie rozstrzygać czy to miejsca jeszcze nieukończone, czy może już opuszczone.
W artykule odwiedzimy:
- Porzucone okręty w Shengjin
- Malownicze, niemal opuszone miasto – Górne Queparo
- Niszczejące drewniane mosty
- Wyspę Sazan z opuszczoną bazą wojskową
- Wszechobecne w albańskim krajobrazie bunkry
Również wygląd wielu zamieszkałych budynków nie wskazuje na stałą obecność ich właścicieli. Nieotynkowane, niewykończone, z wystającymi z dachu słupami zbrojeniowymi – takimi domostwami usiany jest cały kraj. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Domy powstające bez zezwolenia, brak funduszy na ukończenie inwestycji, plany dobudowania nowych pięter dla przyszłych pokoleń, a przede wszystkim znaczne różnice podatkowe dla ukończonych i nieukończonych budynków. Wszystko to sprawia, że albańskie posesje jeszcze długo nie zostaną ukończone, a kraj będzie sprawiał wrażenie pogrążonego w budowlanym chaosie.
Albania – opuszczone miejsca
Niemal każdy z albańskich regionów obfituje w opuszczone domostwa, restauracje, budynki przemysłowe czy fragmenty infrastruktury, dla których lepsze czasy raczej już nie nadejdą. Pośród wielu pojedynczych tego typu obiektów wyróżniają się ich skupiska – na terenach porzuconych fabryk, miasteczek czy niefunkcjonujących już baz wojskowych. I dziś właśnie o nich.
Wraki w Shengjin
Shengjin to kurort położony w północnej części albańskiego wybrzeża, stanowiący ponoć jego brzydsze oblicze. Byliśmy tam tylko przejazdem, trudno zatem odnieść mi się do opinii o samym mieście, jak i jego walorów dla plażowiczów. Może za to okazać się ono ciekawe dla amatorów opuszczonych miejsc, militariów i mniej czy bardziej odległej historii, głównie za sprawą wraków okrętów albańskiej marynarki wojennej, które dogorywają sobie przy wejściu do schronu na tutejszym nabrzeżu. Wspomniane jednostki to AFD Mujo Ulqinaku M-111 – okręt wojenny przeznaczony do lokalizacji i niszczenia min oraz okręt bojowy AFD P115.
Okręt AFD nazwano na cześć Mujo Ulqinaku, albańskiego żołnierza, znanego z oporu wobec sił włoskich podczas inwazji na Albanię w 1939 roku. Uzbrojony w karabin maszynowy, przez kilka godzin ostrzeliwał wybrzeże, uniemożliwiając lądowanie włoskim żołnierzom. Ostatnią godzinę przed śmiercią pozostał na posterunku w pojedynkę.*
Baza w Shengjin nadal pozostaje aktywną strefą wojskową, można jednak przez nią przejechać, by dotrzeć do części kurortu położonego po jej drugiej stronie. Daje to możliwość postoju w okolicy statków. Potrwa on jednak tylko do czasu zwrócenia uwagi uzbrojonych strażników. U nas nie potrwał na tyle długo, by udało nam się obejrzeć jednostkę również w środku, co z technicznego punktu widzenia nie przysporzyłoby dużych trudności.
Upper Qeparo – opuszczone miasto nad kurortem
Qeparo to dość kameralny kurort położony na albańskiej riwierze między Borsh, a Porto Palermo. Jeszcze 10 lat temu przypominał raczej nadmorską wioskę, która w szybkim tempie rozrosła się, jak wiele innych mieścin albańskiego wybrzeża. Można skorzystać tu z urokliwych plaż, nadmorskich restauracji i innych rozrywek typowych dla wakacyjnych celów podróży. To jednak tylko jedna z twarzy Qeparo, stanowiąca jego młodą, przybrzeżną część zwaną Niższym lub Nowym Qeparo. Właściwe miasteczko, znane dziś jako Wyższe (Upper) lub Stare Qeparo wznosiło się na zachodnim zboczu góry Gjivlash 450 m npm, a jego historia sięga jeszcze czasów starożytnych. Dziś górująca nad kurortem Qeparo stara część jest niemal opuszczona. Żyje tam wciąż kilka rodzin, działa jedna knajpa. Jednak większość brukowanych uliczek i niszczejących kamiennych domów świeci pustkami.
Miasteczko zaczęło wyludniać się w latach 90-tych, wraz z upadkiem komunistycznego reżimu, gdy jego mieszkańcy zaczęli wyjeżdżać w poszukiwaniu łatwiejszego do życia miejsca. Dziś również dolna część miasta kusi zarobkami w branży turystycznej, niemożliwymi do osiągnięcia w Upper Qeparo.
Spacer po mieście daje szansę obcowania z dawną albańską architekturą, której w wielu innych miastach nie udało się przetrwać. Powoli jednak i te stare budynki zaczynają wtapiać się w upominającą się o nie przyrodę. Specyficzny klimat opuszczonego miasta potęgują w Qeparo dość późna pora i pogoda. Odwiedzamy je pod wieczór. W brukowanych uliczkach hula wiatr. Unosi on pył i wprawia w ruch skrzypiące, uderzające o mury okiennice. Zawieszony na antenie miś również poskrzypuje, a jego poszarpane wdzianko coraz szybciej łopocze na wietrze. Gdyby ktoś chciał nakręcić film grozy, mógłby spróbować w Qeparo, a efekty specjalne okazałyby się zbędne.
Niszczejące mosty niedaleko Kruji
Przebywając w pobliżu dawnej albańskiej stolicy, Kruji, warto poświęcić nieco czasu i uwagi okolicznym mostom. Jeden z najbardziej znanych to ten łączący dwa brzegi turkusowego jeziora Shkopet. Dawniej pełen dziur i wyłamanych szczebli, dziś już w pełni odrestaurowany. Mimo, że noga między deski raczej nam nie wpadnie, spacer z jednego brzegu na drugi to nadal rozrywka dla miłośników adrenaliny. A także pięknych widoków.
Jeśli dobrze się postaramy, w okolicy znajdziemy jednak i mosty, które czasy świetności mają już za sobą. Co nie odbiera, a wręcz dodaje im uroku.
Wyspa Sazan i opuszczona baza wojskowa
Sazan to największa albańska wyspa, położona u wejścia do Zatoki Vlora. Jej strategiczne położenie sprawiło, że przez stulecia konkurowały o nią różne kraje i mocarstwa. W granicach Albanii znalazła się dopiero w roku 1947. Nie przyszło się jednak cieszyć nią obywatelom, dla których odizolowane miejsce pozostawało niedostępne. Jeszcze pod wpływami włoskimi wyspa znalazła się pod wojskową jurysdykcją, a komunistyczne władze Albanii kontynuowały ten trend, tworząc na Sazan niedostępną bazę wojskową z mnóstwem bunkrów (ponad 3500!), składów amunicji oraz systemem podziemnych tuneli i korytarzy, chroniących przed potencjalnym atakiem, którego za czasów Zimnej Wojny tak bardzo obawiał się Enver Hodża.
Jeszcze nie tak dawno wyspa Sazan pozostawała niedostępna zarówno dla miejscowych jak i turystów. Dziś sytuacja wygląda inaczej i zwiedzać można zarówno wyspę, jak i pozostałości opuszczonej bazy. Można na niej także plażować, a przy okazji zwiedzić niezwykły półwysep Karaburun. Więcej o wyspie Sazan i jak się na nią dostać >>
Bunkry – spuścizna Envera Hodży
Mówiąc o opuszczonych miejscach w Albanii, nie sposób nie wspomnieć o jakże charakterystycznych elementach jej krajobrazu – wszechobecnych bunkrach. Schrony budowane były za czasów dyktatury komunistycznego przywódcy kraju – Envera Hodży. Jego obsesja na punkcie potencjalnego ataku z zewnątrz, zaowocowała wybudowaniem kilkuset tysięcy betonowych konstrukcji, w których obywatele mogliby się schronić i prowadzić z nich ostrzał. Do spodziewanego ataku nie doszło, a schrony pozostały nieodłączną częścią albańskiej scenerii. Znajdziemy je w miastach i wioskach, w górach, lasach i na plażach. Niektóre z nich zaadaptowane zostały na muzea (jak słynne Bunk’Art I i II), inne na kawiarnie czy restauracje. Zdecydowana większość pozostaje jednak w stanie surowym, przyciągając pasjonatów historii i wojennej architektury.
Interesują Cię opuszczone miejsca? Odwiedź także ghost towns – opuszczone miasta USA >>
Przeczytaj o innych ciekawych opuszczonych miejscach na świecie >>
Źródła:
* Mujo Ulqinaku: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mujo_Ulqinaku