Jezioro Issyk-kul jest chyba najbardziej charakterystycznym punktem na mapie Kirgistanu. Większość Kirgizów przybędzie tu w swym życiu choć raz, a na temat jego powstania krąży wiele legend.
Według jednej z nich tysiące lat temu na miejscu obecnego jeziora istniało piękne miasto, które zostało doszczętnie zniszczone przez silne trzęsienie ziemi. W miejscu metropolii powstało zapadlisko, które stopniowo wypełniała woda. Nad powstające jezioro powróciły ocalałe mieszkanki miasta, które podczas katastrofy przebywały w okolicznych górach. Kobiety opłakiwały stratę, a ich łzy spadały do wody, aż jezioro stało się słone. Starzy Kirgizi mawiają więc, że Issyk-kul to jezioro wypełnione ludzkimi losami.
Co kryje jezioro Issyk-kul
Legenda ta nie jest zupełnie oderwana od rzeczywistości i choć nie wiem czy wody jeziora skrywają ludzkie losy, ślady po zatopionych wioskach i miastach wyławiano stamtąd nie raz. Na przestrzeni stuleci wody na przemian cofały się i przybierały, a zakładane niegdyś nad jego brzegiem osady po latach na nowo pokrywała woda. Największym odkryciem było odnalezienie pod wodami Issyk-kul ruin starożytnej metropolii z II wieku p.n.e. Niegdyś brzegami jeziora biegła również jedna z odnóg Jedwabnego Szlaku. Jeśli zatem poszukujecie miejsc pobudzających historyczną wyobraźnię, Issyk-kul może okazać się całkiem niezłym stymulantem.
Garść geograficznych faktów
Nazwa położonego w paśmie gór Tien-Szan zbiornika oznacza tak naprawdę “Ciepłe Jezioro”. Panujący tu mikroklimat, zasolenie, a także obecność gorących źródeł sprawia, że jezioro Issyk-Kul nigdy nie zamarza i pomimo położenia na wysokości 1609 m n.p.m. latem osiąga temperaturę zdatną do kąpieli (porównywalną jednak do temperatury Bałtyku, więc bez szału ;). Na tym podobieństwa Issyk-kul do morza się nie kończą. Pod względem objętości zajmuje ono dziesiątą pozycję na świecie, zaś powierzchnia 6280 km czyni go drugim pod względem wielkości górskim jeziorem na świecie, zaraz po Titicaca w Boliwii. Jest też drugim największym słonym jeziorem na Ziemi, tuż po Morzu Kaspijskim.
Jednak żaden opis nie odda skali Issyk-kul jaki daje stanięcie na jego brzegu. Tylko majaczące w oddali szczyty czterotysięczników pozwalają przypuszczać, że gdzieś tam po drugiej stronie jest jego drugi brzeg. Przyznam jednak, że samo jezioro poza rozmiarami nie wywarło na mnie szczególnego wrażenia, a znacznie ciekawsze było dla mnie to, co oferuje jego nabrzeże.
Walory kirgiskiego jeziora w XIX wieku dostrzegli Rosjanie, a za czasów ZSRR jego północny brzeg przeżywał prawdziwy najazd turystów z ojczyzny matrioszki/sojuzu. Do dziś to właśnie północny brzeg Issyk-kul jest częściej odwiedzany przez przyjezdnych. To również tam zaplecze wypoczynkowe i infrastruktura są bardziej przygotowane na ich przyjęcie. My zaś kierujemy się na jego rzadziej uczęszczany, południowy brzeg, przez małe miasteczka i wioski oraz krajobrazowe perełki.
Z Ałmaty do Kirgistanu
Warto w tym miejscu wspomnieć o przebiegu podróży z Kazachstanu do Kirgistanu. Otóż w Ałmaty zdecydowaliśmy się na skorzystanie z taksówki, która miała dowieźć nas pod Kirgiską granicę. Nie była to marszrutka, lecz zwykłe auto osobowe realizujące prywatny kurs. Wyjazd z Ałamty okazał się prawdziwym testem naszej cierpliwości. Jeśli mocno narzekacie na korki w polskich miastach, jeźdźcie do Ałmaty, a zobaczycie że może być gorzej. Sznur samochodów przesuwał się w ślimaczym tempie kilometrami, a towarzyszył temu naprawdę ostry smród spalania podłej jakości paliwa. Zapach benzyny nigdy mi nie przeszkadzał. Nie tej kazachskiej jak się okazało. Niezbyt miłe wrażenia potęgował 40 stopniowy upał i około 20 papierosów, które w czasie liczącej kilka godzin podróży spalił nasz kierowca. Szczęśliwie udało nam się jednak dojechać pod samą granicę, której przekroczenie, choć w sporym tłumie, poszło nam jednak całkiem sprawnie.
Pod granicą przesiedliśmy się w kolejny transport, by dotrzeć do naszego pierwszego kirgiskiego celu- Bokonbayeva.
Bokonbajewo (Bokonbayevo)
Bokonbajewo (Bokonbayevo) to miasteczko położone 1800 m n.p.m, w połowie drogi pomiędzy górami Terskey Ala-Too i brzegiem Issyk-kul. Mimo niewielkich rozmiarów stanowi główny ośrodek administracyjny południowej części jeziora. Choć samo w sobie nie jest zbyt urokliwe, przyciąga połączeniem atrakcyjnego położenia i tradycyjnego kirgiskiego charakteru (do tego w czym się on przejawia jeszcze dojdę).
Niestety Bokonbajewo nie jest wymarzonym miejscem do życia. W czasach sowieckich prężnie rozwijał się tu przemysł lekki, po którym do dziś niewiele zostało. Ludzie zaczęli powracać do tradycyjnego stylu życia w gospodarstwach, jednak dekolektywizacja w połączeniu z brakiem kapitału i niedostateczną edukacją zaowocowała wysokim bezrobociem i biedą. Życie miasteczka skupia się w centrum, na które składa się ciąg sklepików, niewielki bazar oraz meczet.
Jurty nad Issyk-kul
Bokonbajewo jest doskonałym miejscem do rozpoczęcia wędrówki w okoliczne góry, stwarza jednak również możliwość plażowania i to bez tłumów. Miasto staje się ponadto okolicznym centrum ekoturystyki, promującym wypoczynek w harmonii z naturalnym otoczeniem okolicy. Powstaje tu coraz więcej tak zwanych yurt campów, czyli czegoś na kształt kempingów, będących skupiskiem tradycyjnych kirgiskich domostw, w których przyjezdni mogą się zatrzymać.
Kirgizi byli niegdyś nomadami, a jurty ich mobilnymi domami. Za czasów sowieckich, wraz z kolektywizacją rolnictwa zmuszono ich do osiadłego trybu życia w zakładanych naprędce wioskach i miastach. I mimo, że od tamtego czasu okrągłe namioty miały służyć głównie jako letnie schronienie pasterzy, wielu Kirgizów nadal nie wyobraża sobie lepszego domu, a same jurty stanowią nieodłączny fragment tutejszego krajobrazu >>
Wspomniane jurt-kampy działają na zasadach zbliżonych do pensjonatów, nieoczekiwanie dały nam jednak namiastkę czasu spędzonego w prywatnym gospodarstwie kirgiskiej rodziny. Właściciele obozowiska w którym się zatrzymaliśmy, Bel Tam Yurt Camp, mieszkali bowiem na jego terenie i chętnie zasiadali z nami do wspólnych posiłków.
Sokolnicy
Choć nomadyzm w dużej mierze uległ zanikowi, inna tradycja pozostaje w Kirgistanie nadal dość silna, a okolice Bokonbayeva jednym z jej głównych ośrodków. Mowa o sokolnictwie, będącym sztuką hodowli i układania drapieżnych ptaków, a także polowań przy ich pomocy. I choć polska nazwa wskazuje, że łowy przebiegają głównie z pomocą sokołów, w Kirgistanie układanie tych ptaków uważane jest za trywialne. Prawdziwe wyzwanie stanowią orły i i to właśnie one (a tak naprawdę orlice) są tu szczególnie poważane. To ich posłuszeństwo jest największą nagrodą dla parajacego się sokolnicwem Kirgiza.
Jednym z pierwszych pisanych źródeł wiedzy o sokolnictwie jest traktat Ktesjasza z Knidos z początku V wieku p.n.e. opisujący ze szczegółami polowania na lisy i zające, z użyciem orłów oraz sposoby układania ptaków drapieżnych, przez ludy centralnej Azji. I choć polowanie z ptakami łowczymi praktykowane było w różnych formach na wszystkich kontynentach, to właśnie w Azji Środkowej do dziś aktualny jest nieco romantyczny obrazek nomady mknącego na dostojnym koniu z dzikim ptakiem u boku.
Dziś pokazy sokolnicze są tu formą turystycznej atrakcji, a dla Kirgizów sposobem zarobku. Nie zostały jednak sprowadzone tylko do roli szopki odgrywanej ku uciesze przyjezdnych. Łowy z pomocą drapieżnych ptaków traktowane są tu jako nieodłączna część kulturowej tożsamości, a sokolnicy, także Ci organizujący pokazy dla turystów, oddają się jej również na co dzień i czują się zobowiązani do jej podtrzymania.
W pobliżu Bokobajewa co roku organizowany jest również Festiwal Birds of Prey, służący podtrzymaniu i propagowaniu tutejszej kultury i obyczajów. Na dorocznej imprezie swoje umiejętności prezentują nie tylko sokolnicy, ale i lokalni muzycy czy artyści.
Więcej na temat sokolników i tradycji polowania z orłami w Kirgstanie >>
Kanion Skazka – bajka nad jeziorem
Nazwa tego kanionu oznacza bajkę. Wydaje się być ona w pełni zasłużona, gdyż miejsce to jest krajobrazową i geologiczną perełką południowego brzegu Issyk-kul. Skały o wielu odcieniach pomarańczy i czerwieni, poddawane od tysiącleci wietrznej erozji, przyjęły tu formę różnorodnych i zaskakujących formacji. Z wyżej położonych grzbietów kanionu dostrzec można wyłaniającą się niebieską taflę jeziora Issyk-kul, warto więc nieco się tu powspinać, nawet w upale.
Lubisz kaniony? Zajrzyj do Kanionu Szaryńskiego w sąsiednim Kazachstanie >>
Barskoon i okolice
Z Bokonbayeva kierowaliśmy się dalej na wschód, a na miejsce kolejnego postoju nieco przypadkowo wybraliśmy miasteczko Barskoon. Położone jest u ujścia urokliwej doliny o tej samej nazwie, łączącej południowy brzeg Issyk-kul z płaskowyżem Ala-Bel.
Droga do doliny należała niegdyś do Jedwabnego Szlaku, pnącego się położoną na wysokości ponad 4000 m n.p.m. Przełęczą Bedel do Chin. Na trasie tej znajdowano wiele ludzkich i zwierzęcych szczątków, a jedną z sąsiednich przełęczy nazwano nawet Seok, czyli Przełęczą Kości. Nie były to jednak, jak można by przypuszczać, kości podróżników przemierzających niegdyś Jedwabny Szlak, a Kirgizów próbujących masowo przedostać się do Chin po krwawo stłumionym Powstaniu w Azji Środkowej w 1916 roku (zwanym w Kirgistanie Urkun) wymierzonym przeciwko rosyjskim siłom carskim. Szacuje się, że co najmniej 100 000 Kirgizów zginęło próbując uciec przed carskimi prześladowaniami.
Okolice Barskoon to doskonale miejsce na trekking w pobliskich górach, a także wyprawy konne. Znajduje się tu też kilka wodospadów, w tym najbardziej znany o nazwie, cóż za niespodzianka… Barskoon.
Kopalnia Kumtor
I okolice tę można by nazwać naprawdę sielską, gdyby nie zakłócające spokój ciężarówki przemierzające co i raz drogę wzdłuż doliny. Zmierzają one do położonej niedaleko, zarządzanej przez kanadyjską spółkę Centarra Gold kopalnię złota Kumtor. Położona na wysokości 4200 m n.p.m. jest ósmą największą kopalnią złota na świecie i choć wytwarza kilkanaście procent tutejszego PKB, Kirgizi protestują przed tak znacznymi zagranicznymi wpływami i wyprowadzaniem większości zysku z przedsięwzięcia za granicę. Kopalnia od dawna budzi też kontrowersje dotyczące wpływu na tutejsze środowisko.
Gagarin na wakacjach
W Dolinie Barskoon co i raz spogląda na nas Jurij Gagarin. To z wysokiego postumentu zwieńczonego popiersiem słynnego kosmonauty, to znów z głazu, w którym wyryto jego oblicze. Dlaczego tak silnie radziecki kosmonauta przypomina o sobie w tym miejscu? A no dlatego, że tuż po ukończonym pierwszym locie poza ziemską orbitę to właśnie tu odpoczywał na zasłużonych wakacjach przemierzając górskie szlaki. A że śmiały podbój kosmosu wywoływał wówczas powszechną ekscytację, informację o miejscu wypoczynku Gagarina należało upamiętnić i przekazać potomnym.
Miejscowa plotka idzie jednak jeszcze dalej. Według niej to właśnie w dolinie Barskoon kosmonauta wylądował po dziewiczym kosmicznym locie, a władze ZSRR ukryły ten fakt, gdyż było to zbyt daleko od planowanego lądowiska. Najprawdopodobniej jednak doniesienia te należy traktować tylko jako miejscową opowiastkę. Oficjalna wersja mówi w każdym razie, że Jurij wyskoczył ze spadochronem z kabiny statku kosmicznego Wostok i wylądował na skraju wsi Smiełkowka oddalonej od Barskoon o około 3500 km.
Po opuszczeniu Barskoon udajemy się jeszcze dalej na wschód, by na jednej z wielu piaszczystych plaż pożegnać się z jeziorem Issyk-kul. Przy okazji nie mogąc nadziwić się ile kumysu może wchłonąć Kirgiz przy okazji plażowania. O gustach, jak jednak wiadomo, nie powinno się dyskutować…
Pozostałe teksty z Kirgistanu:
Jurty – domy nomadów i wizytówka Kirgistanu >>
Polowanie z orłami. O sokolnikach w Kirgistanie >>
Lubisz klimaty Azji Środkowej? Zajrzyj też do krajobrazowych perełek Kazachstanu >>