Azory to dziewięć wulkanicznych wysepek oblewanych wodami Atlantyku. Są autonomicznym regionem należącym do Portugalii, położonym około 1500 km od jej wybrzeży. Znane niegdyś jako przystanek na drodze do Ameryki, gdzie zatrzymywali się żeglarze zmierzający do wybrzeży nowego świata. Miejsce to od dawna utożsamiano z pozostałościami po platońskiej Atlantydzie. Atmosferę podgrzało odkrycie wysokiej na 60 m podwodnej piramidy znajdującej się między wyspami São Miguel i Terceirą, rozbudzając wyobraźnię i zacieśniając powiązania Azorów z mityczną krainą. Mimo, że ogłoszono je najbardziej zielonym miejscem na Ziemi, archipelag nadal wymyka się masowej turystyce. Życie płynie tu spokojnie, a tutejszymi atrakcjami i widokami można cieszyć się w stosunkowo wąskim gronie. A zdecydowanie jest tu co robić i na co popatrzeć. Przed Wami największa i najbardziej znana wyspa archipelagu – São Miguel i główne powody dla których warto się na nią wybrać.
Punkty widokowe São Miguel
Zielone wzgórza i majestatyczne klify São Miguel, prezentują się szczególnie wspaniale z tutejszych punktów widokowych, położonych w różnych częściach wyspy. Te gwarantujące najpiękniejsze widoki to przede wszystkim:
Miradouro da Ponta do Sossego
Położony na wschodnim wybrzeżu Miradouro da Ponta do Sossego zachwycił mnie z dwóch powodów. Jednym jest roztaczająca się z niego panorama na soczyście zielone, wschodnie klify Sao Miguel. Tu jednak trudno o zaskoczenie, bo czegóż można spodziewać się po punkcie widokowym jeśli nie właśnie pięknych krajobrazów. Na wyjątkowość tego miejsca wpływa dodatkowo fakt, że Ponta do Sossego jest pięknie zaprojektowanym ogrodem, przebywanie w którym, nawet bez wspaniałych widoków i tak byłoby przyjemnością.
Miradouro de Santa Iria
Niemal pośrodku północnego wybrzeża wyspy Sao Miquel znajduje się Miradouro de Santa Iria, z którego rozciąga się widok na urozmaiconą linię brzegową oraz okoliczne wzgórza, pola i miasteczka.
Ponta do Arnel
To punkt widokowy na Farol do Arnel, wybudowaną w 1876 roku pierwszą latarnię morską na Azorach, służącą jako punkt nawigacyjny dla żeglarzy z Portugalii. Biel budowli odbijającej się od wód Atlantyku to miły dla oka obrazek, nie radzę jednak na nim poprzestać. Naprawdę wspaniałe widoki zapewnia dopiero droga do samej latarni. To z niej rozciąga się panorama na strome klify, zwłaszcza pod wieczór nabierające surowości i majestatu. Kręta droga do latarni nachylona jest o 35 stopni, dlatego powrót na górę wbija nieco nogi w pupę. Wrażenia są jednak tego warte.
Miradouro do Frade
Punkt położony jest w miasteczku Maia, w gminie Ribeira Grande. Jego charakterystycznym punktem jest urokliwa altanka, z której rozciągają się widoki na pobliskie klify. Punkt widokowy nie jest jednak jedynym atutem tej niewielkiej miejscowości. W założonym tu niewielkim ogrodzie zobaczyć można między innymi piękne drzewo smocze (dracaena draco), rzadki gatunek występujący w Makaronezji (między innymi na Kanarach i Wyspach Zielonego Przylądka), przypominający wspaniałe smocze drzewa Sokotry.
Będąc na São Miguel nie można pominąć oczywiście punktów widokowych na położone w wulkanicznych kalderach jeziora, jak Vista do Rei, z którego doskonale prezentuje się Lagoa Sete Cidades czy Miradouro Lagoa do Canario z panoramą na Lagoa do Santiago i okolicę. Jeziora zasłużyły zresztą na odrębny wpis i galerię ;) >>
Dla zmotoryzowanych punkty widokowe Azorów są bardzo łatwo dostępne. Na większość z nich można po prostu wjechać samochodem, a niektóre znajdują się właściwie tuż przy drodze. Jest to zarazem ich zaletą jak i wadą. Czasem po prostu lepiej, gdy tego typu miejsca są nieco trudniej dostępne, a dotarcie do nich wymaga większego zaangażowania.
Caldeira Velha – baseny termalne w dżungli
O wulkanicznym charakterze Azorów nie świadczą tylko jeziora ukryte w zielonych stożkach, lecz także występujące tu gorące źródła i fumarole. I choć w gorących źródłach relaksowałam się nie raz, pod względem klimatu tutejsze zdobywają palmę pierwszeństwa wśród tych, do których trafiłam do tej pory. Źródła Caldera Velha, bo o nich mowa, znajdują się u zboczy wulkanu Fogo, a położone są w gęstym, tropikalnym lesie. Zapuszczając się w jego głąb, trudno było mi uwierzyć, że taką egzotykę odnalazłam w Europie, a okolica przywodziła raczej na myśl deszczowe lasy Ameryki Środkowej >>
Gęsta roślinność skrywa naturalne, wypełnione ciepłą wodą baseny, w tym jeden zasilany lejącym się ze zbocza wodospadem. Trudno wyobrazić sobie lepsze i piękniejsze miejsce na relaksującą kąpiel. Tym bardziej, że mieszkańcy Azorów zadbali, by miejsce to zachowało jak najbardziej naturalny charakter. W okolicy basenów wybudowano tylko ścieżki, niewielkie drewniane domki służące za przebieralnię oraz większe pomieszczenie z rzędem pryszniców, również pokryte drewnem. Wtapiają się one w leśny krajobraz nie ingerując zbyt mocno w jego pierwotny charakter. Nie znajdziecie tu budek z jedzeniem i piciem czy straganów z kostiumami, jak i dużego parkingu w okolicy (jedynie wyznaczone miejsce na kilkanaście samochodów).
Kąpieli można zażywać w dwóch zbiornikach o różnej temperaturze. W basenie z wodospadem woda ma około 25 stopni, zaś w położonym niżej, cieplejszym, ponad 35 stopni. Jest i basen z temperaturą wahającą się między 60 a 100 stopni, z wiadomych przyczyn nie nadający się do kąpieli. Wstęp kosztuje 2 Euro.
Czarna plaża w Mosteiros
Jeśli bardziej od kąpieli w gorących źródłach pociąga Was kąpiel w oceanie, możecie zażyć jej na przykład w Mosteiros. Tutejszą plażę otaczają strome klify i wystające z wody skalne formacje, a pokrywający ją piasek jest czarny. Miejsce sprawia dość surowe wrażenie i szczególnie chętnie odwiedzane jest przez surferów próbujących swych sił na atlantyckich falach.
Furnas – kuracjusze w oparach siarki
Innym miejscem oferującym relaks w gorących źródłach jest położone w rozległym wulkanicznym kraterze miasteczko Furnas. O aktywności sejsmicznej tego obszaru nie pozwalają zapomnieć występujące tu skupiska gejzerów i fumaroli (pęknięć w skorupie ziemskiej, przez które wydobywają się zgromadzone pod jej powierzchnią gazy). Jedno ze skupisk znajduje się w samym miasteczku, inne nad położonym nieopodal jeziorze o tej samej nazwie (Lagoa das Furnas). Jedno jak i drugie miejsce pełne jest studzienek z gotującą się wodą czy bulgoczącym błotem, niewielkich gejzerów wystrzeliwujących w górę strumienie gorącej cieczy, a także kłębów siarkowych oparów o woni zgniłego jajka. Mimo niezbyt przyjemnych doznań węchowych samo miasteczko Furnas, pełne wąskich uliczek i starej zabudowy, wydało mi się jednym z ładniejszych na Sao Miguel. Zapewne z powodu swoistego uroku jak i właściwości zdrowotnych przyciąga ono rzesze kuracjuszy, chcących zażyć tutejszych kąpieli.
Terra Nostra – ogród pełen endemitów
Kąpieli w gorących źródłach można zażyć przede wszystkim w ogrodzie Terra Nostra, będącym właściwie wizytówką miasteczka Furnas. I choć tutejsze baseny termalne nie przypadły mi do gustu jak te w Caldera Velha, sam ogród, pełen egzotycznych roślin, wart jest by spędzić w nim choćby jedno popołudnie. Historia parku Terra Nostra rozpoczyna się w 1780 roku, gdy bogaty bostoński kupiec, Thomas Hickling, wybrał Furnas na budowę swej letniej rezydencji. Wszechogarniająca azorska zieleń wydała mu się najwyraźniej niewystarczająca, gdyż postanowił sprowadzić tu drzewa z Ameryki Północnej.
Na przestrzeni lat kolejni właściciele powiększali powierzchnię parku, jak i kolekcję zagranicznych okazów, przybierającą obecnie imponujące rozmiary. Spacer wśród gąszczu zieleni, zacisznych zagajników i strumieni pozwala zetknąć się z gatunkami roślin z całego świata, a także wieloma endemicznymi gatunkami występującymi jedynie na Azorach. Mimo, że na São Miguel zieleni jest pod dostatkiem, dla miłośników roślin ogród Terra Nostra to obowiązkowy punkt zwiedzania wyspy.
Ananasy z São Miguel
Azory słyną nie tylko z zieleni i urokliwych jezior, lecz także, co może nieco dziwić, z ananasów. Wyspa São Miguel to jedyne miejsce na świecie, gdzie uprawia się je w szklarniach, co sprawia, że ich wygląd i smak różni się nieco od znanej nam odmiany tropikalnej.
Pochodzące z Południowej i Centralnej Ameryki owoce przywieziono na Azory po raz pierwszy z początkiem XIX wieku, a w 1860 roku na São Miguel powstały pierwsze plantacje. Hodowane na nich owoce są mniejsze i słodsze, a ich walory, jeśli wierzyć mieszkańcom Azorów, doceniane są na całym świecie.
Od zasadzenia azorskiego ananasa do zerwania w pełni dojrzałego owocu mija 18 miesięcy. O przebiegu wszystkich faz oraz tajnikach uprawy dowiedzieć się można na plantacji A Arruda, działającej nieprzerwanie od niemal stu lat. To jedyne miejsce uprawy na wyspach, udostępnione zwiedzającym. Można zajrzeć do tutejszych szklarni, porozmawiać z pracującymi przy owocach…. oraz spróbować ananasowych specjałów.
Azorskie plantacje herbaty
Zielone portugalskie wyspy pochwalić mogą się nie tylko plantacjami ananasów, ale także i herbaty. Zielone listki sprowadził na Azory około 1820 roku niejaki Jacinto Leite i również on zaszczepił w miejscowych zwyczaj przyrządzania herbacianego naparu. Na tym jednak nie poprzestał, a sprowadzone z Rio de Janeiro sadzonki posłużyły mu jako podwaliny pierwszej plantacji herbaty, którą założył na rodzinnej wyspie São Miguel. Działania padły na podatny grunt, a XIX wiek okazał się czasem prawdziwego herbacianego boomu na wyspach. W 1850 roku zielone listki uprawiano na 300 hektarach osiągając aż 250 ton zbiorów. Nauczycielami i przewodnikami w zakresie herbacianego przetwórstwa byli sprowadzeniu na wyspy Chińczycy. Pierwsza wojna światowa i polityka celna chroniąca dostawy herbaty z Mozambiku sprawiły jednak, że azorski rynek herbaty zaczął się kurczyć i do połowy XX wieku z działających tu 14 fabryk pozostało zaledwie pięć.
Herbata na Azorach jest produkowana do dziś i choć tutejsze plantacje ustępują rozmiarami tym azjatyckim, ciągnącym się nad Atlantykiem rzędom krzaczków nie sposób odmówić uroku. São Miguel szczyci się obecni dwoma plantacjami, które odwiedziliśmy odwiedziliśmy, by poznać tajniki przetwórstwa tutejszych listków.
Cha Porto Formoso
Cha Porto Formoso to kameralna plantacja oraz fabryka, w której produkcja odbywa się tradycyjnymi metodami. Wytwarzana jest tu tylko herbata czarna, jedynie na rynek lokalny.
Cha Gorreana
W sporo większej fabryce Cha Gorreana herbata produkowana jest na skalę przemysłową i zaopatruje mieszkańców zarówno w susz czarny jak i zielony. Fabryka ta działa nieprzerwanie od roku 1883. Herbata z azorskich plantacji jest produktem ekologicznym, pozbawionym pestycydów, konserwantów i sztucznych barwników.
Boca do Cena
Lubię dobrze zjeść. Kto nie lubi. Nie przywykłam jednak, żeby jakoś specjalnie nad tym rozwodzić. Dlatego opisów jedzenia czy restauracji znajdziecie u mnie jak na lekarstwo. Jeśli już jednak zabieram się za opisywanie jakiejś knajpy, wiedzcie, że coś się dzieje :) I to wiele dobrego.
Boca do Cena to restauracja mieszcząca się w centrum Ponta Delgada, stolicy São Miguel. Niepozorne z zewnątrz miejsce jest w istocie niezwykłe i naprawdę szkoda pominąć ten lokal zatrzymując się na São Miguel. Wszystko za sprawą właściciela, Ricardo, który jest tu jednocześnie kucharzem, managerem, kelnerem i po prostu duszą stworzonego przez siebie miejsca. Tak, dobrze zrozumieliście, Boca do Cena to lokal prowadzony w całości przez jedną osobę – drobnego, tryskającego energią Ricardo, który wita swoich gości w drzwiach, wskazuje im stolik, przyjmuje zamówienia, sam przygotowuje wybrane przez nich potrawy, przynosi rachunek i ma jeszcze czas zamienić z każdym słowo, a także pożegnać przed opuszczeniem lokalu. W międzyczasie odbiera telefony w sprawie rezerwacji i każdej innej. Pomyślicie, że takie rzeczy to tylko w malutkim barze. Nie tym razem. Ricardo swą superpodzielną uwagą obdarza aż trzynaście stolików, które zwłaszcza w weekendy są pełne.
Podane przez niego potrawy za każdym razem smakują po prostu wyśmienicie i każda zdejmowana jest z kuchni na czas, co przy samodzielnej obsłudze wydaje się po prostu niewiarygodne. Warto dodać, że menu wcale nie jest ubogie, a wybierać można spośród kilku przystawek, kilku dań rybnych (pierwsza pozycja to poezja :) kilku mięsnych i paru deserów, które też są wyśmienite. Dla wegetarian również coś się znajdzie. Nie pytajcie w jaki sposób ten gość jest stanie sam wszystko tak perfekcyjnie ogarnąć. I chyba nie uwierzyłabym, gdybym nie zobaczyła tego na własne oczy i nie odczuła na podniebieniu. Sam Ricadro twierdzi, że to po prostu pasja, a także wprawa, bo restaurację prowadzi samodzielnie już od 2008 roku. Lokal otwarty jest od 19.00 do 22.00, od poniedziałku do soboty. W piątek czy w sobotę warto zrobić rezerwację, bo wszystkie stoliki bywają zajęte. Całości dopełniają przyjemne wnętrze i nastrojowa muzyka. Dla mnie to prawdziwa perełka na kulinarnej mapie, nie tylko Azorów.
Pielgrzymi z São Miguel
W czasie wielkiego postu ulice Wyspy São Miguel przemierzają wolnym krokiem kolumny złożone z mężczyzn i chłopców. Owinięci w kolorowe chusty, niezależnie od pogody, ze śpiewem na ustach pokonują azorskie przewyższenia. To lokalni pielgrzymi – Romeiros, którzy pogrążeni w modlitwie w osiem dni okrążają wyspę dookoła. Podczas pobytu w marcu spotykałam ich nie raz, a więcej o pielgrzymach możecie dowiedzieć się od Marcina >>
Cão Fila – azory z São Miguel
Nazwa Azory kojarzą Wam się z psami? Choć nie ma z nimi nic wspólnego, proszę bardzo, będzie i o nich. Na wyspie São Miguel w oczy rzuciły mi się bowiem charakterystyczne psy, jakich nie widziałam nigdy wcześniej. Urocze czworonogi przypominały skrzyżowanie psa z niedźwiedziem czy hieną :) Okazało się, że to rodzima rasa, wywodząca się właśnie z São Miguel, charakterystyczny wygląd “zawdzięczająca” niestety przede wszystkim specyficznie przycinanych uszom. Cao Fila wywodzą się od antycznych psów bojowych, obecnie są zaś rasą stróżującą i obronną, doglądającą przede wszystkim licznych stad tutejszych krów.
Wracając zaś do nazwy archipelagu sprawa nie jest oczywista. Pochodzi ona ponoć od słowa Açor, oznaczającego jastrzębia. Ptaki te jednak na Azorach nie występują. Stąd przypuszczenie, ze chodzić może o miejscowy gatunek myszołowa, którego przybywający osadnicy wzięli właśnie za jastrzębia. I choć toria ta ma najwięcej zwolenników wśród znawców tematu, nie jest jedyną.
Uff, to chyba jeden z dłuższych popełnionych przeze mnie wpisów. I jeśli myślicie, że wyczerpuje on temat atrakcji wyspy São Miguel, jesteście w błędzie ;) Nie było jeszcze o wspaniałych pieszych szlakach czy opuszczonych miejscach. Ale o tym następnym razem…
Podobał Ci się wpis? Uważasz, że jest pomocny? A może pewnych informacji w nim zabrakło? Podziel się refleksją w komentarzu.