“Jeździcie po Meksyku samochodem? Odważni jesteście”. Taką opinię wyraził o naszym sposobie podróżowania Polak, który kraj tacos, mezcalu i tequili odwiedzał po raz czwarty i dopiero wówczas zdecydował się na wypożyczenie auta.
W poniższym wpisie opowiem nieco o tym jak podróżuje się po Meksyku samochodem. Czy faktycznie zwiedzanie kraju na czterech kółkach jest krokiem odważnym? I na co powinniście zwrócić szczególną uwagę, jeśli zdecydujecie się na wypożyczenie samochodu w Meksyku.
Uwaga! Opisane doświadczenia dotyczą podróżowania po centralnej części kraju; Mexico City, oraz Dystrykcie Federalnym Meksyk, stanach Puebla, Oaxaca, Veracruz, Hidalgo i San Luis Potosi. Sytuacja w innych częściach kraju wyglądać może zupełnie inaczej.
Wypożyczenie samochodu w Meksyku
Wypożyczenie samochodu w Meksyku nie przysparza problemów, a jego cena może być całkiem miłym zaskoczeniem. Za wynajem wystarczającej na potrzeby trzech osób Kii Forte na 13 dni zapłaciliśmy nieco ponad 900 zł, razem z doliczonym drugim kierowcą (każdego trzeba zgłosić i jest dodatkowo płatny) oraz ubezpieczeniem. Wynajmu dokonaliśmy kilka dni przed wyjazdem w America Car Rentals, jednak wybór wypożyczalni jest szeroki i większość z nich ma punkty odbioru przy lotnisku w Mexico City.
Korzystna cena dotyczy jednak tylko sytuacji, gdy wypożyczamy i oddajemy auto w tym samym miejscu. Jeśli chcielibyśmy oddać samochód w innym mieście, przyjemność ta podnosi koszty wynajmu nawet trzykrotnie (uwaga, doliczonej kwoty często nie widać w zamówieniu potwierdzającym internetową rezerwację. Dopisek małym drukiem informuje, że dopłacić należy ją na miejscu).
Kilka razy spotkałam się z informacją, że jeżdżąc po Meksyku lepiej mieć ze sobą międzynarodowe prawo jazdy, zwłaszcza na wypadek spotkania z policją czy stłuczki. Dysponowaliśmy tylko polskim, zaliczyliśmy zatrzymanie przez policję (uzasadnione) oraz odholowanie samochodu (nieco mniej uzasadnione) i nikt nie wymagał od nas innego dokumentu. To, że u nas obyło się bez problemów, nie znaczy jednak że będzie tak w każdym przypadku, dlatego dla pewności lepiej poszukać dodatkowych informacji na ten temat. Jeśli macie jakieś doświadczenia w tej kwestii, podzielcie się w komentarzu.
Tope – drogowe spowalniacze
Tak zwani “leżący policjanci” nie są dla polskiego kierowcy niczym nowym, wszak w Polsce spowalniacze na drogach są całkiem popularnym rozwiązaniem. W Meksyku jednak ich stosowanie to zupełnie inna skala, która może wyprowadzić z równowagi najbardziej cierpliwego kierowcę. El tope, bo tak w Meksyku nazywa się spowalniacze, to nieodłączny element drogowej rzeczywistości. Spotkamy je nie tylko w okolicy szkół czy w terenie zabudowanym, ale przed wjazdem do miasta, po wyjeździe z miasta i właściwie przy każdej możliwej okazji, gdy tylko pojawi się ku temu pretekst. Oznaczone, nieoznaczone, wysokie i niskie, zaokrąglone i kanciaste – w ich gabarytach nie odnajdziemy żadnej reguły, regułą jest jednak to, że jak ostrożni byśmy nie byli i jak wolno byśmy nie jechali, el tope w Meksyku na pewno nas zaskoczy. Jeśli nie samą obecnością, to wysokością, którą zawieszenie odczuje dość boleśnie. Żeby jednak dać zaskoczyć się mniej, pamiętajcie o zwalnianiu w terenie zabudowanym, choćby teren ten wyglądał najbardziej niepozornie. Wpływa to niekorzystnie na czas przejazdów, ale zwiększa szansę dojazdu do celu. Teoretycznie dozwolona prędkość jazdy w terenie zabudowanym to w Meksyku 30 – 70 km/h. Praktycznie, „dzięki” el tope, rzadko pojedziecie więcej niż 30, a często zwolnicie do 10 ;) Przegląd spowalniaczy możecie zobaczyć we wpisie Tomasza.
Jazda w Mexico City
Nie ma się co oszukiwać. W meksykańskich miastach, ze stolicą na czele, nie jeździ się łatwo. Ścisk na drogach, mało intuicyjne oznaczenia i kierowcy podchodzący do przepisów w sposób niezwykle swobodny. Tu wyznaczone pasy, znaki drogowe czy sygnalizacja świetlna traktowane są raczej jako sugestia, nie zaś nakazy/zakazy których należy przestrzegać. Jazda na czerwonym świetle, skręt z przeciwległego pasa czy manewry w ostatniej chwili (oczywiście bez kierunkowskazów) to właściwie drogowa codzienność. Nie powiem żeby jazda po Mexico City była jakimś strasznym hardcorem, ale na pewno kierowca musi tu mieć refleks i być pewny swoich umiejętności. My na szczęście takiego w ekipie mieliśmy, jeśli Wam go jednak brakuje, odpuśćcie jazdę po Mexico City. Zdajcie się na lokalny transport a jazdę samochodem zostawcie sobie na wyjazdy poza miasto.
Drogi w Meksyku – Google prawdę Ci powie?
Jeśli planujecie objazdówkę po Meksyku musicie pamiętać, że po kraju (nie licząc autostrad) podróżuje się powoli. Sporo dróg to górskie serpentyny, na których rozpędzenie się nie jest możliwe. W wielu rejonach w pakiecie otrzymacie gęstą mgłę, która jeszcze bardziej spowolni wasz przejazd. Pół biedy, jeśli traficie na gładką nawierzchnię. Ta bowiem w wielu częściach kraju pozostawia naprawdę mnóstwo do życzenia. Drogi w Meksyku to często naszpikowane dziurami szutrówki, które nie raz wystawią zawieszenie samochodu na próbę. Z drogami asfaltowymi bywa pod tym względem niewiele lepiej. Dlatego warto przeanalizować dostępne opcje i wybrać taką, która zapewni nam możliwie największy komfort jazdy.
Dla miłośników Google Maps nie mam tu jednak dobrych wieści, gdyż to jakże oczywiste rozwiązanie sprawdza się w przypadku meksykańskich dróg dość słabo. Trasy sugerowane przez Google jako najszybsze okazywały się w praktyce ledwo przejezdnymi i warto było zastąpić je trasami okrężnymi, którymi można było poruszać się dość swobodnie. Niestety niełatwo zorientować się która z sugerowanych dróg jest najlepsza i tu z pomocą przychodzili miejscowi. Pytaliśmy po prostu którą ze wskazanych dróg najłatwietwiej dostaniemy się do celu i ufaliśmy meksykańskiemu doświadczeniu, które w tym przypadku ani razu nas nie zawiodło.
Nie radzę jednak opierać się tu tylko na mobilnych rozwiązaniach, gdyż bywa że w trasie będziemy odcięci od internetu na wiele godzin. Można oczywiście zapisywać mapy, ale backup w postaci tradycyjnej papierowej mapy może się okazać nieoceniony.
Meksykańskie autostrady
Szybko i komfortowo podróżuje się za to meksykańskimi autostradami. O ile jednak dojedziemy nimi do niektórych większych miast, tak do wielu mniejszych miasteczek czy atrakcji już nie. Autostrady w Meksyku są płatne, a ich ceny, porównując z ogólnymi cenami w kraju, wysokie. W zależności od miejsca i długości odcinka opłaty wahają się od 15 (bardzo rzadko) do 120 pesos. Każdorazowo należy zatrzymać potwierdzenie zapłaty za przejazd, gdyż jest ono jednocześnie ubezpieczeniem OC, na wypadek kolizji nie z naszej winy. Jeśli w podróży choć trochę zależy Wam na czasie, gdy zobaczycie na swej trasie odcinki płatne, nie wahajcie się z nich skorzystać. Mimo obciążenia dla portfela, w niektórych regionach ich komfort bywa na wagę złota.
Policja w Meksyku
Policję w Meksyku spotykać będziemy bardzo często, zwłaszcza w dużych miastach. W Mieście Meksyk więcej niż patroli policji jest chyba tylko budek z tacos. Sytuacja na drogach ma się jednak nieco inaczej. Na autostradach co i raz mignęły nam patrole drogowe, jednak ich liczbę określiłabym jako przeciętną. Policję spotyka się zaś często na wyjeździe i wjeździe do miast i miasteczek, tu zatem zachować należy szczególną ostrożność.
A co jeśli tej ostrożności nie zachowamy i damy policji pretekst, by nas zatrzymała? Tu bywa różnie i każdy przypadek jest inny. Przed wyjazdem naczytałam się nieco o panującej w kraju korupcji, również wśród policjantów. Podobno zwłaszcza gringos w wypożyczonych samochodach stanowią łakomy kąsek dla nie zawsze uczciwych stróżów prawa. Gdy zatem na jednej z autostrad policjant dał znak abyśmy zjechali na bok, miny mieliśmy nietęgie. Zwłaszcza, że przekroczyliśmy prędkość o blisko 30 km/h. Kierowca został poproszony o wyjście z samochodu i udanie się do auta policjanta, gdzie okazać musiał prawo jazdy i papiery samochodu. I wiecie co? Skończyło się na miłej pogawędce łamanym hiszpańskim i uścisku dłoni. Policjant kazał nam tylko uważać, bo na drogach jest wiele wypadków. Zero łapówki, ba, zero mandatu, który nam się przecież należał. Nasz przypadek dowodzi zatem, że spotkanie z meksykańską policją nie zawsze oznacza kłopoty. Najlepiej jednak nie sprawdzać, czy w Waszym przypadku okazałoby się podobnie. Warto dodać, że trafiliśmy akurat na policję federalną (Policia Federal), uważaną za mniej podatną na korupcję niż policja stanowa (Policia Estatal) czy lokalna (Policia Municipal).
Odholowanie samochodu
Zatrzymanie za przekroczenie prędkości to nie jedyne zdarzenie drogowe, które nieco podniosło nam ciśnienie. Otóż, gdy w miejscowości Papantla beztrosko podziwialiśmy tradycyjny pokaz miejscowych Voladores, kilkadziesiąt metrów dalej nasz samochód lądował właśnie na lawecie za, jak się okazało, nieprawidłowe parkowanie. Nadciągająca ulewa sprawiła, że skierowaliśmy nasze kroki w stronę samochodu, a siarczyste “o kurwa” rzucone przez idących przodem, znacznie je przyspieszyło. Ulewa okazała się dla nas zbawienna, bo w ostatniej chwili mieliśmy szansę zobaczyć co dzieje się z naszym autem. Gdybyśmy podeszli chwilę później, nie mielibyśmy pojęcia co się stało ani gdzie samochód się znajduje.
Mimo naszych wyjaśnień pracownik obsługujący lawetę nie mógł samodzielnie podjąć decyzji o zaprzestaniu holowania. Szybko podjęliśmy zatem decyzję, że jedno z nas pojedzie razem z nim i naszym autem, a reszta zostanie i będzie czekała na instrukcje dojazdu.
Dosłownie chwilę po tym jak laweta odjechała, podbiegła do nas pani ze sklepu, w którym nieco wcześniej kupowaliśmy pamiątki. Powiedziała, że tak nie może być, że przecież my “turistas”, że nie wiedzieliśmy i nie powinniśmy mieć problemów i za nic płacić. Poprosiła żebyśmy poczekali i wykonała przy nas kilka telefonów mocno przy tym gestykulując, a po chwili poprosiła mnie i koleżankę żebyśmy poszły za nią. Jak się okazało, pani zaprowadziła nas do ratusza, gdzie postawiła na nogi prawie wszystkich pracowników i tak w coraz większej grupie wędrowaliśmy od pokoju do pokoju wprowadzając w dezorientację kolejnych urzędników. Same byłyśmy jednak całą sytuacją zdezorientowane nie mniej. W końcu w jednym z pokojów miałyśmy usiąść i zaczekać, a gdy kolejny urzędnik wszedł do środka i się z nami witał, co niektórzy wstali i zaczęli robić nam zdjęcia. Prawdopodobnie wylądowałyśmy u samego burmistrza, który stwierdził, że niestety nie może wiele zrobić, gdyż służby które odholowały nasz samochód podlegają instancji, na której działania władze miejskie nie mają dużego wpływu.
Jak się okazało nie pozostawiono nas jednak bez pomocy. Urzędnicy poprosili anglojęzycznego pracownika, aby pojechał z nami na miejsce odbioru auta, co więcej, opłaconą przez ratusz taksówką. I tak z jakże cennym wsparciem dotarliśmy przypuszczalnie do oddziału inspekcji transportu drogowego, gdzie czekał na nas samochód. A tam, po przejrzeniu dokumentów i wysłuchaniu naszych wyjaśnień okazało się… że żadnej kary nie będziemy płacić. Poproszono nas tylko o podpisanie dokumentu potwierdzającego (zgodnie z prawdą zresztą), że nikt nie próbował wziąć od nas łapówki.
Cała akcja kosztowała nas około pół dnia opóźnienia w podróży, odrobinę straconych nerwów i ani jednego peso. Jeśli chodzi o drogowe wpadki mieliśmy zatem więcej szczęścia niż rozumu, a nasze spotkania z policją czy urzędnikami pozostawiły same miłe wrażenia. Nie radzę jednak sprawdzać, czy jest to regułą ;)
Ceny paliwa i stacje benzynowe
Stacje benzynowe w Meksyku to najczęściej punkty Pemex – państwowego przedsiębiorstwa naftowego Petroles Mexicanos należącego do największych na świecie. Za benzynę płaciliśmy zazwyczaj około 17 – 20 pesos za litr. O ile w Meksyku zdecydowanie przydaje się gotówka, na tutejszych stacjach benzynowych najczęściej można bez problemu zapłacić kartą. Nie ma tu samoobsługi, paliwo zawsze nalewa któryś z pracowników. Większe stacje zazwyczaj są nieźle zaopatrzone, więc poza tankowaniem możemy złapać kawę, kanapki, hot-doga czy piwo.
Toalety na stacjach najczęściej są płatne. Niektóre nawet podwójnie, bo chcąc skorzystać z papieru toaletowego musimy go jeszcze dokupić w automacie. Takie sytuacje zdarzały się jednak sporadycznie.
Jak to zatem jest z tym podróżowaniem po Meksyku samochodem? Na pewno nie należy do łatwych i nie raz doprowadzi do skoku adrenaliny. Daje jednak dużą wolność w podróży, pozwala zaoszczędzić sporo czasu i jest przeżyciem jedynym w swoim rodzaju. Jeśli zatem jesteście pewni swoich umiejętności za kółkiem, gra będzie warta świeczki.
Więcej zdjęć ze świata i z Polski znajdziecie na moim Instagramie. Zachęcam do obserwowania zwłaszcza, że zaczęłam niedawno i dopiero „rozkręcam się” na tym kanale :)